Dylemat 30-latka. Serce rwie się do nowego CoD-a, rozum przypomina, ile już przez serię wycierpiał
ASZdziennik
13 czerwca 2017, 13:14·2 minuty czytania
Publikacja artykułu: 13 czerwca 2017, 13:14
Toksyczne związki mają to do siebie, że nigdy się tak naprawdę nie kończą. Po okresach spokoju, następuje chorobliwa fascynacja, potem ból i rozczarowanie, by znów uczucia wybuchły ze zdwojoną siłą.
Reklama.
– Serce mówi, żeby złożyć preordera na nowe Call of Duty, rozum przypomina, ile już przez tę serię wycierpiałem. Czy jest ktoś, kto może mi pomóc? – tym emocjonalnym wezwaniem zaczyna się wpis 30-latka z Warszawy na forum gry-online.pl w dyskusji pod trailerem rozgrywki multiplayer w Call of Duty: WWII.
Jak dowiaduje się ASZdziennik, 30-latek tkwi w szponach tego toksycznego związku z od lat.
– Zaczęło się szczeniacką fascynacją Modern Warfare na pierwszym roku studiów. CoD pokazał mi życie, otworzył mi oczy na pewne rzeczy, pomógł odkryć radość, którą tylko w sobie przeczuwałem. Nigdy mu tego nie zapomnę – wspomina.
Wspólne noce, czyste emocje, relacja mistrz-uczeń na mapach do gry wieloosobowej - nasz bohater nawet nie zauważył, jak minął rok. Ale nic co piękne, nie trwa wiecznie.
– Któregoś dnia na jesieni CoD się pojawił i zaczął oczerniać Modern Warfare – wspomina 30-latek. – Zaczęły się pretensje, groźby wyłączenia serwerów, potem znów przymilanie, żebym tylko zamówił World at War w przedsprzedaży. Niestety ulegałem, ale za rok sytuacja się powtarzała.
Rodzina i znajomi starali się przemówić do rozumu naszego rozmówcy, że Modern Warfare III czy Black Ops II go tylko ranią, ale ten nie słuchał.
– Doszło do tego, że potrafił w czasie uroczystości rodzinnych wyjść ze swoją kopią gry, jeśli ktoś skrytykował bieganie po ścianach – wspomina członek rodziny.
Teraz jednak "ma być inaczej". Call of Duty World War II obiecuje zejście na ziemię, rozgrywkę online dla 48 lub 64 graczy, a nawet brak dronów.
– Seria twierdzi, że się zmieniła i ja jej wierzę – mówi 30-latek w rozmowie z ASZdziennikiem. – Jeśli się jednak zawiodę, to już naprawdę koniec z nami.
– Zresztą, jak co roku.
To jest ASZdziennik. Wszystkie cytaty i wydarzenia zostały(?) zmyślone.