
Reklama.
Ważna korespondencja służbowa, listy z Urzędu Skarbowego, a nawet drobne przesyłki z Allegro – to wszystko szybko trafiło prosto do rąk prawowitych adresatów.
– To zupełnie nie jest podobne do Romana – przyznaje kolega zaginionego pocztowca. – Ale po tylu latach w tym fachu różne rzeczy przychodzą do głowy, niektórych nawet folia bąbelkowa przestaje cieszyć – zaznacza.
Policję o sprawie powiadomili zaniepokojeni odbiorcy. Spanikowanym adresatom służby ratunkowe podały numerki porządkowe. Mieszkańców osiedla, po którym miał grasować mężczyzna, ustawiono na 40 minut w improwizowanej kolejce i niespiesznie wydano im puste koperty-placebo.
ASZdziennik ustalił, że policja ma już pierwszy trop w tajemniczej sprawie.
Funkcjonariusze w mieszkaniu poszukiwanego zastali jego konkubinę, która w pośpiechu wrzucała do kuchennego pieca puste blankiety awizo.
– Roman musiał pobierać je z poczty, żeby stan się zgadzał i by nikt się nie domyślił, że polecone dostarcza osobiście – tłumaczy zalana łzami kobieta. – Nie wiecie, jak to jest narazić się na ostracyzm w tym środowisku.
Konkubentka pocztowca zeznała, że w jej partnerze "coś pękło", gdy osoba z jego bliskiej rodziny kilka dni temu sama znalazła w swojej skrzynce awizo i w kolejce oczekujących na odbiór przesyłki utraciła bezpowrotnie blisko godzinę życia. Po traumatycznym zdarzeniu Roman P. miał zakląć się, że nigdy więcej nie pozostawi nikomu w skrzynce tego – jak sam stwierdził w chwili złości – "przeklętego świstka".
Policja nie zdradza, czy dała wiarę jej wyjaśnieniom. Posterunek w Łomiankach prosi o kontakt wszystkich, którzy w ciągu ostatnich dni mogli otrzymać wyczekiwaną przesyłkę do rąk własnych i nie znaleźli w skrzynce pocztowej awizo.
Z nieoficjalnych informacji wynika, że listonosz nadal roznosi, a odbiór pokwitowali już kolejni adresaci.
To jest ASZdziennik. Wszelkie cytaty i wydarzenia zostały zmyślone.
Autor: Łukasz Jadaś /@lukaszjadas