
Reklama.
W niczym nie przypomina normalnych znanych warszawiakom zwierząt takich jak pies, kot i gołąb. Jest pokryte rdzaworudą sierścią i mierzy nawet ćwierć metra długości. Ma dziwaczny ogon i sprawnie przemieszcza się po drzewach.
Tak mieszkaniec Śródmieścia 24-letni Grzegorz B. opisuje odrażające zwierzę, z jakim miał stanąć oko w oko na popołudniowym wiosennym spacerze w warszawskich Łazienkach.
– Rzuciło się z dębu niecałe 5 metrów ode mnie, podbiegło i agresywnie zastąpiło mi drogę – zapewnia w rozmowie z ASZdziennikiem wciąż roztrzęsiony 24-latek.
– Zmroziło mnie, ale szybko przypomniał mi się odcinek Bear Gryllsa. Natychmiast położyłem się na ziemi, przyjąłem pozycję embrionalną i osłoniłem twarz.
Zanim bestia zrezygnowała z ataku i czmychnęła w drzewach, Grzegorz zdążył zrobić jej zdjęcie. Ku przestrodze warszawiaków zamieścił je już na Instagramie.
"To po prostu zagubiona i wystraszona chihuahua, nie ma o co siać paniki" – komentuje internauta Bartek78 pod zdjęciem Grzegorza. "Moja ciocia ma podobnego kota LOL XD" – zauważa inny komentator. "Dobra dobra, po Reserved drugi raz na coś takiego się nie nabiorę" – sceptycznie zaznacza kolejny internauta.
Jak tymczasem ustalił ASZdziennik, z warszawskiego ZOO nie uciekło w ostatnich dniach żadne zwierzę, a w okolicy od dawna nie przebywał żaden cyrk ze zwierzętami.
Co więcej – wszystko wskazuje na to, że to nie koniec sensacyjnych doniesień z terenu znanego warszawskiego parku.
Na razie jednak doniesienia o zaobserwowaniu na terenie Królewskich Łazienek dzikiej hybrydy strusia i bażanta wciąż nie są potwierdzone.
To jest ASZdziennik. Wszystkie cytaty i wydarzenie zostały zmyślone.
Autor: Łukasz Jadaś / @lukaszjadas