Sorry za spoilery, ale ktoś to musiał zrobić. Oto 5 typów księży, którzy odwiedzą cię po kolędzie

Wie, co robiliście ostatniego lata, i że mało to miało wspólnego z pielgrzymką na Jasną Górę. Wypyta o historię rodziny do trzeciego pokolenia, ale tylko po to, by skonfrontować ze swoją wersją. Rozpozna, że "Gość Niedzielny" w stojaku na prasę to ewidentna ustawka. Z oczu wyczyta historię przeglądarki internetowej. Wszelki opór bezcelowy: okażcie skruchę i obiecajcie poprawę.

Nie zauważy, że na słowa "pokój temu domowi" odpowiedzieliście "i nawzajem". Nie zapyta o źródło wody święconej. Nie zaskoczy was pytaniem o to, co było na niedzielnym kazaniu. Zignoruje hałasy jednoznacznie świadczące o ukryciu w pokoju obok zbuntowanego nastoletniego ateisty. Wysoka szansa, że zapomni też o kopercie. Dla niego jesteście tylko tabelką w excelu.

Jego nadejściu towarzyszy zwykle śpiew słów "Ojczyznę wolną racz nam wrócić Panie" rozchodzący się echem po klatce schodowej. Niektórzy mówią o zapachu siarki. Przed przyjęciem zalecane ukrycie egzemplarzy "Tygodnika Powszechnego" i zapoznanie się z nagłówkami "Naszego Dziennika". Proponowany poczęstunek: tradycyjny schabowy. Ani słowa o partii Razem.

Niech Bóg ma Was w opiece.

Nim wizyta dobiegnie końca będziecie znajomymi na Facebooku. Zaproponuje wspólny wypad na Przystanek Jezus za rok. Zamiast tradycyjnej karteczki, da waszym dzieciom wydruki najlepszych katolickich memów, a do kolejnej rodziny odjedzie Uberem. Jutro obudzi cię cytat z Ewangelii wg św. Mateusza. Na Snapie. Duszpasterz, na jakiego prawdopodobnie nie zasłużyliście ni słowem ni uczynkiem.

Od progu podejrzliwie rozgląda się po mieszkaniu. Nie odmawia przyjęcia koperty, choć zamiast karteczki ze Świętym Józefem z Kupertynu patronem studentów wręcza twojej córce kalendarz i oczekuje dodatkowo 5 zł. Jego kropidło wygląda dziwnie i wydaje piskliwe dźwięki, gdy duszpasterz zbliża się do przewodów wentylacyjnych.

Gratulacje, właśnie zaliczyłeś przegląd kominiarski na ten rok.