
Reklama.
– Meik Wiking już nie jest ambasadorem "duńskiej sztuki szczęścia" Hygge. Zrezygnował po wizycie w Polsce, gdzie dowiedział się, gdzie może sobie wsadzić swoje świeczki zapachowe i kocyki – dowiaduje się ASZdziennik.
– To wszystko bez sensu. Dupa po prostu – mówi w rozmowie z ASZdziennikiem po serii spotkań autorskich, które, jak mówi, otworzyły mu oczy.
– Myślałem naiwnie, że kocyk i zapalenie świeczek pozytywnie wpływa na atmosferę – opowiada. – Ale próbowaliście zapalać świeczkę, gdy sąsiad cały wieczór wbija wam dwa #!$!$## gwoździe nad głową?
To nie koniec zmieniających perspektywę doświadczeń Meika Wikinga.
– Byłem na wyprzedaży w jednym z dyskontów – opowiada. – Gdybym zgodnie z hygge zrezygnował z rywalizacji na rzecz inkluzywnej równości, nigdy bym nie wyrwał tej rudej babie kocyka w promocji.
Jak wynika z naszych informacji, wizyta Wikinga w Polsce nie zaowocowała jedynie uśmierceniem ideologii hygge. Szef kopenhaskiego Instytutu Badań nad Szczęściem doświadczenia znad Wisły zawrze w nowym poradniku.
"Nie da siegge" zadebiutuje na rynku w przyszłym roku.
To jest ASZdziennik. Wszelkie wydarzenia i cytaty są jeszcze zmyślone.
Autor: Rafał Madajczak / @ojciecredaktor