Polski bloger żali się na proces kupowania iPhone'a. To jest tak dobre, że to nie może być parodia
ASZdziennik
14 września 2015, 14:30·2 minuty czytania
Publikacja artykułu: 14 września 2015, 14:30
W tej historii jest wszystko: trudna miłość do Apple, żal do Niemca i żale, które tylko mieszkaniec pierwszego świata ma odwagę wylać publicznie.
Reklama.
Premiera iPhone'a 6s za pasem, blogi technologiczne ogarnęła więc zrozumiała gorączka. Oto jej najzabawniejszy przykład.
Na wiodącym techblogu ukazała się właśnie historia walki o zamówienie różowego iPhone'a 6s w niemieckim Apple Storze.
– Mam moralnego kaca. Próbując zarezerwować dla siebie iPhone’a 6s nie czułem się jak dopieszczony przez firmę klient firmy sprzedającej najbardziej pożądane przez konsumentów smartfony na świecie. Nie czułem się nawet jak zwykły klient w markecie z elektroniką [OMG! - red.], tylko jak namolny, niechciany petent w polskim urzędzie – zaczyna bloger, a my jesteśmy po jego stronie.
Bo zaraz będzie o chamskim traktowaniu, deptaniu godności człowieka i bezwzględnej korporacji. I tak w sumie jest, ale śmieszniej.
Zacznijmy od tego, Polski nie ma na liście priorytetowych rynków i fani Apple'a chcący koczować pod sklepami muszą udać się na tułaczkę.
– Już samo to jest upokarzające: jechać na własną rękę przez pół Europy tylko po to, żeby mieć szansę wydać kosmiczne z perspektywy Polaka pieniądze na telefon? – utyskuje bloger na konieczność technologicznego exodusu.
A to nie koniec upokorzeń. – W tym roku byłem naprawdę zażenowany próbując złożyć zamówienie. Niemiecki Apple Store znalazł kolejny powód, bym czuł się źle rezerwując telefon – pisze.
Co się stało? Niemcy – a wiemy od wieków, jacy są Niemcy – zdobyli się na coś niebywałego. Coś, czego nawet po nich byśmy się nie spodziewali. Przytrzymajcie szczęki. Gotowi?
– Okazuje się, że część mieszkańców Polski, w tym wyżej podpisany, została poproszona o dodatkową weryfikację w postaci SMS-a. Oczywiście wysłanego z telefonu z niemiecką kartą SIM. Jak to zobaczyłem, to ręce mi opadły.
Jak oni śmieli ograniczyć pre-ordery do własnego terytorium?! I to SMS-em!!! Polakowi??? Ale nie masz Niemca na Polaka. Bo Polak pomarudzi, ale zawsze oszuka system. Nawet o świcie.
– Widząc kolejny raz z rzędu komunikat o konieczności wysłania SMS-a – po tym jak zerwałem się przed 9-tą rano w sobotę do komputera – moja irracjonalna radość z zakupu przerodziła się w rozczarowanie. Finalnie udało się rezerwacji dokonać, tylko z innego niż moje główne Apple ID i nie z mojego komputera. Cytując klasyka – niesmak pozostał – podsumowuje bloger, którego mimo moralniaka i tak spotkacie 25 września pod Apple Storem w Dreźnie.
Pozostaje tylko mieć nadzieję, że już z przyznanym przez prezydenta orderem Virtuti Militari w klapie.