Mocne argumenty. Urząd miasta każe schorowanej kobiecie zlikwidować kiosk, bo nie jest zbyt ładny
Co tu się wydarzyło?
Gdy żona pana Bernarda zachorowała i nie była w stanie podejmować ciężkich prac, mąż kupił jej kiosk, by mogła dorobić do emerytury. Umowa miała być ważna do końca przyszłego roku, o ile miasto nie postanowi zbudować w tym miejscu ronda. Rondo nie powstaje, ale pani Jadzia i tak dostała pismo z ratusza z nakazem usunięcia kiosku… bo jest nieestetyczny.
Jak to rozumieć?
Domyślamy się, że w urzędzie zapewne pracuje specjalista ds. tego co jest ładne, a co nie, który po 50-letnich rozważaniach (tyle czasu istnieje ów kiosk) zdecydował, że obiekt obraża jego uczucia estetyczne. Bardzo możliwe, że kiosk po prostu nie pasuje do przepięknych siatek i rusztowań, które stanęły obok.
Jest też szansa, że miasto chce w ten sposób zadbać o zdrowie mieszkańców. Ruch jest niezwykle ważny, a zlikwidowanie jedynego kiosku w okolicy, zmusi seniorów do dłuższych spacerów po gazety i krzyżówki.
Poza tym odrobina wysiłku związana z poszukiwaniem nowej pracy tuż przed emeryturą na pewno dobrze zrobi samej pani Jadzi.
Wychodzi więc na to, że urzędnicy ze Stargardu postąpili szlachetnie. Poza tym, przecież zawsze mogli skłamać i zataić prawdziwy powód wypowiedzenia umowy, prawda?
To jest ASZdziennik, ale to prawda.