I to ma nas reprezentować w Hollywood? Lewacka reżyserka zrobiła film o niemieckojęzycznym pisarzu

Marek Głuszczak
16 września 2025, 12:08 • 1 minuta czytania
Wikimedia Commons, LibreShots, snl.co, Storyblocks
Tego chce lewica? Zamiast promować za granicą wybitne polskie postaci, do walki o Oscary wystawiono film Agnieszki Holland o Franzu Kafce – ateiście żydowskiego pochodzenia, socjaliście, posługującym się językiem niemieckim i w dodatku wegetarianinie. A fuj!
Więcej ciekawych artykułów znajdziesz na stronie głównej

Franz Kafka stał się bohaterem filmu, który ma reprezentować nasz dumny naród podczas wyścigu o najbardziej prestiżowe nagrody w świecie kinematografii. No i znowu ta Holland? Ile można promować osoby, które stają po stronie słabszych? Jakby nie wiedziała, że przetrwają najsilniejsi…


Przecież można było wybrać tyle wspaniałych, prawdziwie patriotycznych dzieł. W październiku premierę będzie miał film o kompozytorze, który może i wyemigrował do Paryża i miał francusko brzmiące nazwisko, ale Chopin to jednak Polak! Zresztą mamy bohaterów bardziej współczesnych. Niebawem do kin wchodzi chociażby inspirowany prawdziwymi wydarzeniami z początków XXI wieku „Król dopalaczy”. Można?

A jeśli Komisji Oscarowej nie przekonują historie prawdziwych osób, to żaden problem! Amerykanie musieliby nie mieć serca, by nie poruszyły ich „Niesamowite przygody skarpetek 2. Skarpetki górą!” lub „Kicia kocia ma braciszka”.

Natomiast na przyszły rok trzeba będzie przygotować porządną historyczną superprodukcję. Najlepiej kontynuację takich hitów jak „Smoleńsk" lub „Wyklęty".

To jest ASZdziennik. Wszystkie cytaty i wydarzenia są zmyślone, ale „Franz Kafka" w reżyserii Agnieszki Holland naprawdę został wybrany polskim kandydatem do Oscara.