Dramat 30-latka: nie chciało mu się ogarniać zmiany miejsca głosowania, a teraz Braun ma 6%

Paweł Banaszczyk
19 maja 2025, 10:16 • 1 minuta czytania
Damian, Damian, Damian… Myśleliśmy, że po ostatnich wyborach zrozumiał, że jego głos jednak ma znaczenie. Ale nie. Ten 30-letni grafik z Warszawy po raz kolejny nie dopisał się do rejestru wyborców w swoim nowym miejscu zamieszkania, bo – jak sam tłumaczy – „było za dużo klikania”.
Canva
Więcej ciekawych artykułów znajdziesz na stronie głównej

Dzień po wyborach Damian leży w pozycji embrionalnej, wpatrzony w sufit i przelicza procenty poparcia ponurego pana z gaśnicą na winę osobistą. Według jego rachunków, gdyby zagłosował, Braun miałby mniejsze poparcie, a on uniknąłby traumy oglądania jak jego słupek rośnie i rośnie…


– Wiedziałem, że coś się święci, kiedy moja ciocia z Radomia zaczęła wrzucać do sieci memy z tą sceną z gaśnicą, podpisane „Prawdziwy strażnik wartości” – mówi Damian. Mimo to, zamiast włączyć mObywatela i załatwić sprawę w trzy minuty, wybrał scrollowanie Instagrama i stawianie tarota przez ChatGPT.

Ministerstwo Cyfryzacji przyznaje, że system zmiany miejsca głosowania nie był idealny. W przyszłości proces ma zostać uproszczony do jednego przycisku „Nie chcę Brauna” w aplikacji mObywatel. Resztę załatwi algorytm, który już teraz wykrywa objawy politycznego lenistwa i sugeruje, żeby jednak następnym razem poświęcić te 3 minuty.

To jest ASZdziennik, wszystkie wydarzenia i cytaty zostały zmyślone.