By zakończyć biurową wojnę: powstały kubki z opcją rozpoznawania twarzy

Aleksandra Kasprzak
22 sierpnia 2024, 11:12 • 1 minuta czytania
Kiedyś było jakoś lepiej. Każdy Syzyf miał swój głaz, a każdy Piotrek z biura – swój kubek. Dziś żyjemy w piekl XXI wieku. To czasy, w których nasze kubki każdego dnia cierpią z powodu regularnych porwań. Winnymi łapska i usta osób, do których Bogu ducha winne kubki NIE NALEŻĄ.
Fot. CANVA
Więcej ciekawych artykułów znajdziesz na stronie głównej

Bartek to pracownik biurowy, który, jak wielu, własność prywatną ma za nic. Nie spocznie, póki nie skala swoją śliną nawet najbardziej spersonalizowanego kubka.


– SKANOWANIE-TWARZY…SKANOWANIE…TWARZY… O, to nie Przemek. To wypi$*dal@j – usłyszał z zamontowanego przy uchwycie kubka mikrofonu beztroski Bartek, który planował popełnić okrutną zbrodnię – napić się nie ze swojego kubeczka.

Wszystkiemu z odległości przyglądał się zadowolony, lecz nieco podirytowany Przemek.

– Co dalej, Bartek? Będziesz próbował przespać się w moim łóżku? Dać smaczki mojemu kotu? Przefiltrować sobie krew w mojej nerce? – denerwuje się mężczyzna, który postanowił stawiać w pracy wyraźne granice.

Dlatego dodał technologię rozpoznawania twarzy nie tylko do swojego kubka, ale też krzesła, ulubionej łyżeczki i drzwi do strefy ciszy.

Żeby móc w spokoju krzyczeć, kiedy ktoś znów spróbuje się napić się z jego kubka ze zdjęciem kotka.

To jest ASZdziennik. Wszystkie cytaty i wydarzenia zostały zmyślone.