
Mimo sprzeciwu Rady, Sylwester Wardęga postanowił przyjąć obiecującego Zbigniewa na swojego ucznia. Youtuber wierzy, że młodzian jest Wybrańcem, który przywróci równowagę. Mamy co do tego złe przeczucia...
Do tej pory pyszałkowaty Zbigniew Ziobro był niepodzielnie uważany za największego szeryfa w Republice. Ostatnie wydarzenia sprawiły jednak, że zdał sobie sprawę ze swoich braków. – Będąc uczniem mistrza Wardęgi, chciałbym poznać tajemnice robienia streamów i nagrywania materiałów, którym będzie żyła cała Polska – uśmiecha się Zbigniew, zaplatając warkoczyki padawana. – Może nauczy mnie też przebierać psa za pająka? Doświadczony twórca internetowy jest pewien, że jego nowy uczeń wyrośnie na wspaniałego obrońcę słabszych. A do tego nauczy go kilku sztuczek. – To dopiero moje pierwsze publiczne złomowanie ludzi. Wiem, że minister ma w tym duże doświadczenie i ma na koncie więcej ofiar, niż Boba Fett – uśmiecha się delikatnie Wardęga. – Trochę niepokoi mnie jego nienawiść do piasku, lekarzy i w zasadzie wszystkiego, ale hej – każdy ma jakiegoś bzika. Pierwszym problemem, na jaki trafił duet, jest stworzenie przez Zbigniewa własnego miecza świetlnego. Każda próba zbudowania eleganckiej broni na bardziej cywilizowane czasy kończy się, z nieznanych powodów, czerwoną klingą. – Kiedy skończymy już z youtuberami, weźmiemy się za Mrocznego Lorda Darth Tuska – mówi przez zaciśnięte zęby Ziobro. – Szczęść Boże i niech Moc będzie z nami. To jest ASZdziennik. Wszystkie cytaty i wydarzenia zostały zmyślone.
