Nowatorski pomysł urzędników z Wrocławia: nauka w szkołach tylko dla bogatych dzieci

Paweł Mączewski
19 października 2022, 10:48 • 1 minuta czytania
Okres szkolny to czas, gdy uczniowie podlegają nie tylko ocenie nauczycieli, ale także swoich rówieśników. Wygląd, zachowanie, ubiór, czy status społeczny rodziny, z jakiej pochodzi dana osoba, nieraz decydują o tym, czy zostanie ona wykluczona z grupy. Dlatego wrocławscy urzędnicy wpadli na doskonały pomysł: opłaty za naukę w szkołach, by było wiadomo, kogo stać na trochę więcej edukacji, a kogo nie.
Fot. 123rf.com
Więcej ciekawych artykułów znajdziesz na stronie głównej

Serwis TuWrocław informuje, że wrocławski urząd miejski zastanawia się nad wprowadzeniem opłat za naukę dzieci w szkołach.


– Być może przygotujemy koszyk usług, w którym zaprezentujemy rodzicom, że za tę kwotę możemy zagwarantować taką siatkę przedmiotów, a jeśli dopłacą, to taką – mówi Jarosław Delewski, dyrektor departamentu edukacji urzędu miejskiego.

Tym samym rodzice musieliby dopłacać rocznie 200-300 zł lub odbierać swoje dzieci ze szkoły o godz. 13, bo – jak tłumaczy Delewski – na więcej nie będzie pieniędzy w budżecie gminy (rządowa subwencja oświatowa pokrywa tylko część wydatków na prowadzenie szkół).

Dolnośląski kurator oświaty już zanegował pomysł wrocławskich urzędników (jest on niezgodny z Konstytucją). My natomiast rozumiemy, dlaczego w całym tym projekcie oszczędności szuka się kosztem równego dostępu dzieci do edukacji.

Przecież jak dorosną, to pewnie i tak na zawsze uciekną z tego kraju. No bo kto by tak nie chciał?

EDIT: po publikacji tekstu dostaliśmy informację z Urzędu Miejskiego Wrocławia, w której podkreślono, że artykuł na serwisie TuWrocław był nadinterpretacją słów jednego z urzędników i Wrocław nie zamierza wprowadzać opłat za szkołę.

To jest ASZdziennik, ale to prawda.