Użytkowniczki Twittera pokazują wiadomości od creepów z policji i okazuje się, że to w sumie norma
Użytkowniczka Twittera opublikowała prywatne wiadomości, które dostała od policjanta po tym, jak zostala wylegitymowana. Szybko okazało się, że nie jest jedyną, której dane zostały nielegalnie wykorzystane w prywatnych celach przez policjantów, którzy czują się bezkarni, bo – zgadliście – zarówno oni, jak i ich kumple pracują w policji.
Na tweeta odpowiedziały kobiety, które miały podobne doświadczenia z funkcjonariuszami policji i innymi pracownikami mającymi dostęp do danych osobowych w wykonywanym zawodzie.
Treść komentarzy widoczna po rozwinięciu:
Oczywiście, w dyskusji nie zabrakło też świeżych i z pewnością uspokajających poszkodowane głosów, że nie ma przecież nic złego w tym, że mężczyźni (często w pozycji władzy) zagadują do dziewczyn poznanych na służbie (lub w ramach wykonywanego zawodu), zresztą "facet to facet", więc co w tym dziwnego.
Jeżeli jednak czytają nas osoby, które lubią wykorzystywać swoją pozycję, podpowiadamy i radzimy prosto z serduszka:
To nie komplement, tylko nadużycie, więc zacznijcie się zachowywać z jakąś godnością i może nie łamcie prawa, co?
Dzięki!
To jest ASZdziennik, ale to prawda.