Piekło wokalisty Strachów Na Lachy. Musiał sam śpiewać na koncercie, bo publiczność zawiodła
"Z nieba do sami wiecie gdzie" – napisał na swoim Facebooku zawiedziony poznańską publiką wokalista zespołu Strachy Na Lachy, Krzysztof "Grabaż" Grabowski. Przyzwyczajony do tłumów chętnie wyśpiewujących mu jego własne piosenki, "Grabaż" zderzył się z "twardą rzeczywistością", którą (jak sam przyznaje w swoim pełnym wyrzutów poście) pokornie przyjął.
"Wyglądało to tak jakby bilety ludzie dostali z zakładów pracy, a nawet gorzej... Ludzie byli cicho, jak w miejscowości Farfocel, w gminie Wzdół Rządowy... tragedia..." – napisał Grabowski.
Innymi słowy: poznaniacy, wstyd.
Niech to będzie dla was nauczka, że bez względu na to, kto płaci za bilety, śpiewanie zgodnym chórem to wasz psi obowiązek.
I żeby mu to było ostatni raz.
To jest ASZdziennik, ale ból Krzysztofa Grabowskiego jest prawdziwy