Fot. LinkedIn, Freepik

Rodzice, którzy mówili wam, że możecie być, kim chcecie, pod warunkiem, że zostaniecie prawnikiem albo lekarzem, kłamali. Możecie być każdym. Udowadnia to przedstawiona na LinkedInie historia prezesa rekrutującego na ważne stanowisko do firmy zatrudniającej około 150 osób.

REKLAMA

Osoba, która dołączyłaby do organizacji, objęłaby funkcję zaraz po prezesie i podejmowała najistotniejsze decyzje dotyczące pracowników oraz rozwoju firmy. To duża odpowiedzialność, dlatego trzeba mieć pewność, że trafi na kogoś rozsądnego i odpowiednio wykwalifikowanego.

W tym celu prezes zamierza skorzystać z (jego zdaniem) najbardziej miarodajnej metody: numerologii. Chce poznać portret numerologiczny wybranego kandydata, zastrzegając przy tym, że analiza musiałaby zostać wykonana jeszcze przed podpisaniem umowy o pracę, bo właśnie na jej podstawie chce podjąć decyzję.

Spokojnie! Za przygotowanie takiego portretu zapłaci pracodawca, więc wszystko jest PRAWIE w porządku.

PRAWIE, bo do wykonania takiej analizy potrzebne są dane takie jak data urodzenia czy nazwisko rodowe/panieńskie, a na etapie rekrutacji nie wolno o nie prosić...

Na końcu autorka posta pyta: „Czy ktoś ma doświadczenie z numerologią w HR/rekrutacji?” XD.

Większość komentarzy pod tym postem sugeruje, że to nie tylko zaskakujący, ale też zły pomysł. Sama autorka dodała, że otrzymała już wiele wiadomości informujących, iż taka praktyka w biznesie po prostu nie występuje. Zaskakujące!

I tu dochodzimy do puenty. Każdy z nas może zostać zastępcą prezesa. Nieważne, kim jesteście. Ważne, gdzie (i kiedy) się urodziliście.

To jest ASZdziennik, ale to prawda.