
Wielki chłop mógłby podnieść absolutnie wszystko, a wybrał sztangę. Taką samą sztangę, jaką podnosi każdy facet na siłowni w Radomiu – tyle że cięższą.
Hafþór Björnsson, islandzki strongman pobił w ten weekend swój własny rekord świata w martwym ciągu. Tym razem było to 510 kilogramów. Jeszcze na początku roku podniósł 505. Jeśli trend się utrzyma, w roku 2080 Björnsson będzie podnosił już ponad tonę.
To jest absolutnie zmarnowany potencjał. Dwumetrowy, 200-kilogramowy facet z mocą podniesienia pół tony postanawia użyć jej dokładnie w tym samym celu, do którego została wynaleziona sztanga: do bycia podnoszoną. Zero innowacji.
Gdybym ja miała tę moc, podnosiłabym coś ciekawszego. Na przykład:
Walizka na 2-dniowy wyjazd. Mogłabym w końcu spakować wszystko, co chcę i przejść do historii jako siłaczka-podróżniczka, która podniosła bagaż z nielimitowaną liczbą majtek.
Parujący kubek herbaty trzymany jedną ręką, bo w drugiej mam już snacki. Gdy do dyspozycji mamy tylko jedną dłoń, ciepłe naczynie staje się około 1000 razy cięższe. Ja nie musiałabym się tym martwić, bo ręka by mi nawet nie drgnęła.
Plecak szkolny z czasów naszej podstawówki To niesamowite, że kilkanaście lat temu byliśmy zgrają 7-latnich kulturystów z niesamowicie rozbudowanymi mięśniami grzbietu.
Worek ze śmieciami po wizycie znajomych. Ostatnio, po odwiedzinach znajomych, odczuwalna waga naszej śmieciowej fuzji wynosiła ponad pół tony.
Plastikowa siatka z zakupami. To jest prawdziwy test siły. Każda osoba w sklepie, która zapomniała swojej materiałowej torby i pokornie podejmuje się tego wyzwania, wzbudza we mnie szacunek.
Na koniec: Taniec z ważącym tonę zwierzęciem. Skoro mogę unieść pół tony, to mogłabym być godną partnerką do tańca dla: bawoła, żyrafy, morsa, niedźwiedzicy polarnej.
To jest ASZdziennik, a Hafþór Björnsson serio podniósł 510 kilogramów.