Fot. 123rf.com, JACEK DOMINSKI/REPORTER

– Otwórzcie oczy, włączcie myślenie – nadaje przez megafon dorsz, zapominając, że ryby wcale nie muszą otwierać oczu. Nigdy ich nie zamykają, bo nie mają powiek.

REKLAMA

Od pojawienia się informacji o rzekomym rekordowo niskim poziomie wody w Wiśle minął ponad tydzień. Z pomiarów wynikało, że padł rekord poziomu wody wynoszący 6 cm. Dorsz twierdzi jednak, że to tylko takie gadanie ryb lewobrzeżnych, które szukają afery.

On jakoś sunie przez męty Wisły od lat i ani razu nie poznał żadnego szczupaka, który zmarłby z powodu zatrucia wynikającego z kulminacji zanieczyszczeń na małym obszarze wody w rzece.

– Mój kolega szczupak nie narzeka na klimat i nie obnosi się z poziomem wody w Wiśle – zauważa szczupak.

Ryba podkreśla, że nie zna też żadnego węgorza, okonia, suma ani leszcza, który miałby trudności wynikające z życia w Wiśle. 

– Rzeka wolna od klimatycznych dewiacji – skrzeczy dorsz. – Jestem zdrowy jak ryba. Mój kolega szczupak też. 

Prędko dodaje, że na pewno nie zna też żadnego karasia, któremu przeszkadzałaby obniżona ilość tlenu. 

– Odsłońcie skrzela – wrzeszczy do mikrofonu. – Wody jest tyle, że starczy na plusk. 

To oznajmiwszy, wyskoczył z Wisły i zaprezentował liche chlupnięcie. 

– Widzicie? Wszystko jest dobrze, wcale nie ma tak mało wody, skoro można skakać i się pluskać. 

Pytamy dorsza, dlaczego tak dużo ryb w Wiśle pływa do góry brzuchem. 

– Odpoczywają. Takim to dobrze, co? Hahah. Leżą i gniją za nasze pieniądze.

Zapytany o tajemnice swojej odporności, odpowiada: 

– Jak byłem małą rybką, pływałem w kałuży z rtęcią. To hartuje – zauważa w pełni zdrowy dorsz.

To jest ASZdziennik. Wszystkie cytaty i wydarzenia zostały zmyślone.