
Niektórzy z nas doznają paraliżu już na etapie parkowania. Nawet jeśli przestrzeń jest na tyle obszerna, że zmieściłby się tam autobus przegubowy (na przykład ja jestem taką osobą).
Inni odczuwają napięcie przy samym prowadzeniu pojazdu, nawet gdy trasa sprowadza się do leniwego sunięcia przed siebie prostą, jednopasmową drogą (również ja). Są też tacy, którym najwyraźniej potrzebny jest dreszczyk ryzyka, więc nie pobierają biletu w strefie płatnego parkowania (to akurat nie ja. Ja najpewniej nie zorientowałabym się, że w ogóle wjechałam w strefę płatną).
No i są też ludzie, którzy są pilotami i z racji wykonywanego zawodu potrafią pilotować śmigłowiec. Na przykład taki śmigłowiec Lotniczego Pogotowia Ratunkowego. Jak pewien giga chad, który oczekiwał na dyspozycję do przetransportowania 15-miesięcznego dziecka do szpitala. Ten powietrzny as zatrzymał się śmigłowcem na skwerze przy placu Zamkowym w Prudniku, na Opolszczyźnie. Czekając na wezwanie, poszedł pobrać bilet z parkomatu, ponieważ – jak się okazało – zatrzymał się w obrębie strefy płatnego parkowania. Opłacony bilet umieścił za szybą maszyny.
No i co mam wam powiedzieć? Myślę, że wszyscy w głębi siebie, mimo terapii i afirmacji, wiemy, że są ludzie lepsi od nas. Ale że aż tak?
To jest ASZdziennik, ale to prawda.