logo
Canva
Reklama.

1. Sean Baker udowadnia, że delegowanie zadań to mit.

„Anora” zdobyła Oscara za montaż (którym zajął się Sean Baker), za oryginalny scenariusz (autorstwa Seana Bakera), za reżyserię (Seana Bakera) oraz główną nagrodę, czyli najlepszy film. W dodatku występująca w tytułowej roli Mikey Madison otrzymała statuetkę za najlepszą rolę kobiecą (za casting odpowiadał Sean Baker). Warto o tym pamiętać, gdy pomyślimy, że bierzemy na siebie zbyt dużo.

2. Budżet „Anory” to 6 milionów dolarów.

Obiektywnie to jest bardzo dużo pieniędzy, jednak w Hollywood to grosze. „Anora” była najtańszym filmem nominowanym do kategorii najlepszego filmu. Dla porównania: „Substancja” kosztowała 18 milionów dolarów, „Konklawe” 20 milionów, „Miedziaki” 23,2, „Wicked” 145 milionów (podobno sama Grande miała otrzymać za rolę 15 milionów dolarów), „Emilia Perez” 21 milionów, „Kompletnie nieznany” około 60 milionów, „The Brutalist” 9.6 miliona. W „Anorze" nie ma latających wróżek czy Adriena Brodego, za to jest dobra historia, która niestety wydaje się być kluczem do stworzenia dobrego filmu.

3. Nie da się zrobić dobrze czegoś za pierwszym razem. Oscara za pełnometrażowy film dokumentalny dostali debiutanci.

Yuval Abraham, Basel Adra i Hamdan Ballal mogą być zupełnie nieznani nawet największym miłośnikom kina. To dlatego, że filmowy dorobek tej trójki stanowi jeden film „Nie chcemy innej ziemi”, który ot tak, wygrał Oscara. 

Smutna konkluzja nasuwa się sama – sukces w dużej mierze zależy od talentu, dobrego zespołu i ciężkiej pracy. 

To jest ASZdziennik, ale to prawda.