Jak zauważają eksperci, polubienie przez Zuckerberga treści generowanej przez AI to kolejny dowód na to, że Facebook, przepraszam – Meta – powoli traci kontakt z rzeczywistością. Zamiast walczyć z dezinformacją, firma pozwala, by rolnicy z imbirowymi palcami zalewały nasze strony główne. Ale czy możemy się na to złościć, skoro nasze dzieła zostały docenione?
No… jest jak jest, a darowanemu koniowi nie zagląda się w zęby. Nawet temu z chałki. Dlatego powinniśmy zrobić to, co robimy zawsze, gdy w Polsce coś się uda – powinniśmy zabrać się za tworzenie kolejnych chałkowariacji.
Oto moje propozycje: chałkonoiowa ciupaga z Zakopanego, cieplutkie kapciuszki z prawdziwej glutenowej klaczy, figurka z chałkoniem w towarzystwie radośnie skaczącego delfina i wreszcie – radosny chałkonik dla najmłodszych. W zestawie mogłyby też znaleźć klocki-kruszonki. O! Może nawet IKEA zgodzi się na serię „CHÄŁKO”?
Zastanówmy się nad tym i koniecznie powitajmy Marka w polskim uniwersum. Na pewno nikt tego nie zrobił, bo jest ze wsi.
To jest ASZdziennik, ale Mark Zuckerberg serio polubił chałkonia.