W swoim wystąpieniu, które zaczęło się od... cytatów z Jaruzelskiego, Stanowski mówił z ironią o ojczyźnie nad przepaścią. Potem postanowił wbić szpilę konkurencji, nazywając ich marionetkami partii. Ale on? On to inna bajka – skromnie przyznał, że sam nie ma kompetencji do rządzenia. Oczywiście, to na pewno tylko przypadkowa, niewinna skromność, a nie sposób na powiedzenie: „Ja bym to zrobił lepiej, ale nie wypada się chwalić”.
Jaki jest cel tej akcji? Stanowski chce pokazać, jak wygląda kampania od środka, zorganizować debatę w „Telewizji Polskiej w likwidacji” i zostać „kamieniem w bucie” innych kandydatów. No i żeby to zrobić, musi zebrać tylko 100 tysięcy podpisów. Ale to nie dlatego, że chce być prezydentem. To jest beka, a nie skrywana fantazja... Serio!
Na liście kandydatów mamy już m.in. Grzegorza Brauna i Sławomira Mentzena, ale wiadomo – tylko Stanowski będzie dla jaj.
To jest ASZdziennik, ale to prawda.