Niektórzy nazywali go Hobbitem. Inni słodką długouchą ryjówką. Nieliczni: „nie sikaj po kablach!!!”. Jednak on sam zawsze uważał się za prawdziwego psierosa.
Nieraz zdarzyło mu się uważne mlem na „Sztuce wojny” Sun Tzu swojego opiekuna. Liznął ekran podczas reklamy o sztukach walki, nieobce były mu wymiany agresywnych szczeknięć z psami sąsiadów.
– Niewielu jest przygotowanych do walki, większość jest przygotowana na to, że będą walczyć inni – zdradza nam chihuahua Andrzej.
Psieros postanowił rozładować swoją frustrację i pokazać wszystkim, że wart jest całego garnka smaczków. Wyszedł w śnieżną zawieruchę, zerwał z siebie psi kubraczek i zdecydował się na walkę z bossem na najwyższym poziomie.
Szybkimi ruchami łapek udeptał wroga.
Z relacji postronnych kundelków wynika, że przeciwnikiem psierosa był „głupi bałwan”.
By ukarać budzącego niepokój okolicznych piesków śnieżnego rzezimieszka, Andrzej obsikał jego zwłoki.
Niektórzy powiedzą, ze to zniewaga.
Lecz ta zniewaga sikania wymaga.
To jest ASZdziennik. Wszystkie cytaty i wydarzenia zostały zmyślone.