Nie takiej postawy spodziewała się po nim Akademia. Student, zamiast być syrenem lub chociaż rybą, okazał się zwykłym człowiekiem, który stracił przytomność i przez minutę przebywał na dnie basenu.
Uratował go inny student, bo na basenie nie było ratownika. Adrian ledwo uszedł z życiem, ale zrobił sobie rok przerwy i wrócił na uczelnię. Zaliczył wszystkie egzaminy i nagle zorientował się, że został wykreślony z listy studentów. Bo tonął.
– W mojej ocenie egzaminu nie zaliczyła uczelnia. Nie wzięła odpowiedzialności za bezpieczeństwo swoich studentów, za bezpieczeństwo mojego klienta podczas przeprowadzania egzaminu – komentuje reprezentant prawny studenta.
Student dostał nauczkę. Następnym razem, zanim zacznie tonąć, dwa razy pomyśli o słuszności wyboru swojej uczelni.
To jest ASZdziennik, ale to prawda.