logo
Fot. Instagram/Bangalow Koalas
Reklama.

– Pewnego ranka wyszliśmy do pracy i Claude siedział na ławce obok tych wszystkich roślin, owinięty wokół słupa – opowiada mężczyzna. Owinąłem go ręcznikiem, zaniosłem go na wybieg mojego sąsiada, dwieście, trzysta metrów od szkółki i wypuściłem go na drzewo.

To nie zniechęciło rozsmakowanego w sadzonkach koali. Wrócił na pole po kilku dniach, co skłoniło właściciela roślin do zbudowania specjalnego ogrodzenia.

Koali gratulujemy sprytu i zapewniamy: rozumiemy.

My też niejednokrotnie wpadliśmy w kłopoty, bo ktoś przyłapał nas na spanku.

To jest ASZdziennik, ale to prawda.