
Do niezręcznej sytuacji doszło wczoraj wieczorem w warszawskim barze "Przejście". W tym znanym z wieczorów karaoke lokalu pojawił się młody polityk PiS, Oskar Szafarowicz. Postanowił wstrzymać na chwilę swoją walkę o lepszą Polskę i zobaczyć, jak bawią się plebejusze. Niestety, przeżył tam katusze porównywalne do zatrzaśnięcia się w windzie z Donaldem Tuskiem podczas Campusu Polska. – Przeczytałem w internecie, że karaoke to dobra zabawa, więc postanowiłem to sprawdzić. Lepiej byłoby przyjść z przyjaciółmi, ale wiadomo – wzrusza ramionami Oskar. – Wziąłem ten wielki skoroszyt i zacząłem szukać. Kwiat Jabłoni? Podsiadło? Perfect? Co to k*rwa jest?! A gdzie jest przemówienie prezesa z V Kongresu PiS w Przysusze? Oskar nie znalazł swoich ulubionych przebojów na liście ponad 10 tysięcy piosenek. – Poczułem, jak moje biało-czerwone serce zaczyna przyspieszać jak prezes podczas kampanii w 2019. Jak to? W stolicy kraju, w renomowanym barze, nie mają przemówień lidera najwspanialszej partii w Polsce? – łapie się za głowę Szafarowicz. – Uspokoiłem się dopiero po przejrzeniu mojego catfolderu – zdjęć prezesa z kotem. Kandydat na posła PiS nie załamuje jednak rąk. – Mam zbyt wyszukany gust. Przecież wszystkie moje ciocie zawsze mi powtarzają, że jestem takim zaradnym i mądrym kawalerem – wzrusza ramionami represjonowany przez UW mężczyzna. – Nie pozostaje mi nic innego jak otworzyć własny lokal, w którym każdy będzie mógł zanucić swoje ulubione przemówienie prezesa i przez chwilę poczuć się jak on.
To jest ASZdziennik. Wszystkie cytaty i wydarzenia zostały zmyślone.