Teksty królowej będą zgłębiać najtęższe umysły, które zdecydują się na udział w kursie na uniwersytecie w Gandawie. Mędrcy i mędrczynie zasiądą w jednej auli, by przeanalizować piosenki, które, choć wcześniej w środku nocy wyciskały z ich oczu łzy, ewoluowały w obiekt badań literaturoznawczych.
– Nigdy nie miałam tak wielu maili od podekscytowanych studentów, pytających, czy mogą zapisać się na kurs. I nie tylko od nich, piszą również osoby spoza uniwersytetu, które chciałyby w jakiś sposób wziąć w nim udział – komentuje asystentka profesora uczelni, Elly McCausland na łamach „Guardiana”.
Kobieta opowiada, że program zajęć wyklarował jej się w chwili, gdy zorientowała się, że istnieje powiązanie między tekstami amerykańskiej artystki a klasykami literatury angielskiej. Dla przykładu: odnalazła intertekstualny charakter „The Great War”, w którym można odnaleźć wątki wspólne z twórczością Sylvii Plath.
I, jak się okazuje, jest tego znacznie więcej.
Jak podkreśla McCausland, analiza piosenek Taylor to pretekst do badania klasyków:
– Chcę pokazać studentom, że chociaż te teksty wielu wydają się niedostępne, mogą stać się dostępne, jeśli spojrzymy na nie z nieco innej perspektywy. Shakespeare w pewnym sensie odpowiada na te same pytania co Taylor Swift. Wydaje się to szalone, ale tak jest – zauważa kobieta.
Czy to oznacza, że piosenka, która miała być o twoim crushu, tak naprawdę nawiązuje do Szekspira, a wasza historia to zaledwie powtórzenie klasycznego toksycznego wzorca, z tym, że pojedynki odbywają się nie za pomocą broni, a poprzez agresywne emoji w reakcji na wiadomości?
Na pewno nie. Przecież wasza sytuacja jest inna, a on nie wyświetla, bo ma coś ważnego na głowie. Na przykład piosenki Taylor.
W związku z tym czekamy, aż artystką zainteresują się polskie uniwersytety.
Bo dodatkowa wymówka nie zaszkodzi: od teraz słuchanie Taylor można traktować jako robienie naukowego researchu.
To jest ASZdziennik, ale to prawda.