Chyba nie.
Przekonała się o tym strażniczka polskości oraz liderka Klubu Konfederacji Glinojeck, Katarzyna Szadkowska:
– Po co się rozdrabniać… Ha! A może by tak ukraiński jako język urzędowy w Polsce? Niedoczekanie! Tu jest Polska! Polska Polaków! Nigdy nie pozwolimy zrobić z Polski ukropolin!
Jak dowiadujemy się z oferty: ukraiński dla Polaków to 25-godzinny kurs, podczas którego można nauczyć się współczesnej tematyki i słownictwa. Najwyraźniej zapomnieli wspomnieć, że pod płaszczykiem zwykłego kursu, kryje się oddolny plan wyplenienia z Polski wszystkich Polaków poprzez nauczenie ich, że Polska to tak naprawdę Польща i wbicie do głowy, że język polski to tylko taki dialekt ukraińskiego.
Konfederatka jest poważnie zmartwiona: żyjemy w świecie, w którym ot tak można przeprowadzić zamach na święte dziedzictwa ojczystego języka. Gdzie się podziały te czasy, gdy nikt nie ważył się uczyć innego języka, a każdy poranek rozpoczynał się ekstatyczną recytacją „Pana Tadeusza” i językową rozgrzewką na słowach typu chrząszcz i źdźbło, ale nie chirurżka?
Bo… chyba tak było, prawda?
Polacy nie gęsi, bla bla, swój język mają, więc po co im inny?
Nie wiadomo. Lepiej więc, żeby nikt nie niepokoił Szadkowskiej doniesieniami z polskich szkół, w których można nauczyć się angielskiego, a nawet niemieckiego i francuskiego.
Bo na wieść o tym lewackim multikulti pewnie przeżyłaby kolejny incydent fekalny.
To jest ASZdziennik, ale to prawda.