fot. Karol Makurat/REPORTER, CANVA
Reklama.

Miało być tak pięknie. Z okazji swojego święta Mateusz Morawiecki nadmuchał setki baloników, przygotował konfetti i piniatę w kształcie Donalda Tuska.

Głównym motywem imprezy miała być historia zabawki, która ma trudną relację ze swoim opiekunem. Chce jednak udowodnić, że zasługuje na specjalne miejsce w jego sercu. Po serii dziwacznych przygód z przyjaciółmi uczy się, że kłamstwo nie jest dobre.

– Mówimy tu, rzecz jasna, o "Toy Story". Liczyłem na to, że każdy z gości przebierze się za inną zabawkę Andy'ego. Premier Kaczyński jako Buzz? Byłaby to prawdziwa gratka dla fanów – mówi Morawiecki. – Niestety, nikt nie przyszedł. Odczuwam to jak sztorm, który niespodziewanie piętrzy fale na spokojnym morzu Polski.

Dlaczego nikt nie przyszedł? Udało się nam skontaktować z jednym z gości.

– Dostałem maila z zaproszeniem, ale nie sądziłem, że Mateusz pisze poważnie – mówi chcący zachować anonimowość minister obrony narodowej. Jakby co, to powiem, że wpadł mi do spamu razem z tym o rakiecie

Z naszej strony życzymy panu premierowi zdrowia, szczęścia i sporo wolnego czasu. Niech spełniają się wszystkie Pana marzenia, o ile nie są związane z zarządzaniem krajem w środkowej Europie. Nawet przygotowaliśmy prezent.

logo

Sto lat!

To jest ASZdziennik. Wszystkie cytaty i wydarzenia zostały zmyślone.