
Film ze szkoły "Wesoła Łapka" został nagrany w 2018 roku. I głupio byłoby myśleć, że w ciągu tych lat pies z filmu był jedyną ofiarą takiej przemocy. W tej szkole i w wielu innych w całej Polsce.
Oto film z tego szkolenia (wybrany fragment pochodzi z Instragrama @wspanialypies - jednego z wielu, które pomogły nagłośnić sprawę).
Cały film jest dłuższy, a na końcu nagrania widać, jak wyczerpany pies słania się na nogach i opada z sił.
Można się domyślać, że pies z nagrania miał problem z agresją. Opiekunka w dobrej wierze oddała go do szkoły, która na stronie internetowej chwali się empatią i pozytywnym podejściem do psów. Zaufała jej, bo w ofercie nie było mowy o stosowaniu przemocy wobec zwierząt.
OK, ale może jest tak, że tylko laik widzi na tym filmie przerażone i dręczone zwierzę, które walczy o życie? Może to taka skuteczna i naturalna dla psa metoda szkolenia?
No ku*wa nie.
Również behawioryści zwracają uwagę, że pies na filmie jest ofiarą przemocy.
Wobec psa zastosowano tzw. "metodę awersyjną", która - w dużym skrócie - oparta jest na zadawaniu zwierzęciu bólu, nieprzyjemnych doznań, szarpaniu, używaniu dławików czy kolczatek. Metoda ta sprawia, że pies staje się lękliwy, niesamodzielny, przerażony.
Jak zwraca uwagę w komentarzu behawiorysta Michał Dąbrowski, przemoc wobec zwierzęcia jest oznaką bezradności.
- Pies na wideo walczy o życie. Dla niego to nie jest trening. To nie jest" niegrzeczny uczeń". To jest zwierzę, które nie rozumie sytuacji, w której się znalazło. Ta szamotanina wynika z tego, że pies chce przeżyć - tłumaczy Dąbrowski.
- Szkolenie takie - czy nazwiemy je "dyskomfortem", czy "presją", czy "niezbędnym stresem", czy przemocą i znęcaniem się, jest siłową metodą nauczenia psa bezradności w momencie, gdy czuje się zagrożony i chce zaprezentować naturalne dla siebie zachowanie związane z tym, że chce przeżyć - dodaje.
Wiadomo już - co potwierdziła sama szkoła - że pies z filmu został uśpiony "z powodu agresji do ludzi i domowników". Przemoc jednak nie zadziałała. Dziwne.
Co zatem można zrobić, by nigdy więcej nie dochodziło do takich dramatów?
Propozycję ma Milena Zawistowska, dyplomowana trenerka psów i specjalistka w dziedzinie praw zwierząt.
Jak zwraca uwagę ekspertka, konieczny jest ustawowy zakaz używania kolczatek, dławików oraz obroży elektrycznych (bez odpowiednich certyfikatów sprzętu) oraz ustalenie warunków uzyskiwania zawodu behawiorysty lub trenera psów. Bo dziś może nim zostać każda osoba, która ukończy dowolne szkolenie lub zdecyduje, że od dziś będzie tytułować się takim mianem.
Podobne rozwiązania wprowadzono już w Niemczech, Wielkiej Brytanii czy Francji, więc okazuje się, że nie są to tylko miłe i nierealne życzenia. Może wtedy uda się uchronić zwierzaki przed takim cierpieniem, jakiego doświadczają. Nie tylko w tej jednej szkole z filmu, ale w wielu innych, które działają na podobnych zasadach.
To jest ASZdziennik, ale to prawda.