logo
Fot. 123rf.com
Reklama.

To był naprawdę dobry żart. Napracowałxś się nad nim. Zmieszałxś sytuację społeczną z odrobiną prywaty, przyprawixś wszystko odrobiną absurdu. Twój żart był oryginalny, śmiały, odrobinę edgy, ale równocześnie inteligentny i niebanalny. Celnie diagnozował kondycję społeczeństwa, oddawał najgłębsze warstwy twojej komicznej tożsamości, którą stworzyłxś specjalnie na potrzeby grupy. Twój żart uczył i bawił, a gdyby się postarał, zrobiłby truskawkowe smoothie i odprowadziłby dzieci do przedszkola.

Był tak śmiesznym żartem, że sam rozśmieszył kilka pomniejszych żartów i doprowadzał cię do myślowego chichotu.

Mimo to czekałxś na odpowiedni moment, by żart odpowiednio wybrzmiał. Wiesz, że cierpliwość popłaca. Dzięki temu żarty obrastają w warstwy. Są jak błazeńskie cebule.

Chciałxś być jak Andy, numerant jakich mało, wielki artysta w robieniu kawałów.

Więc napracowałxś się nad żartem, pozwoliłxś humorowi na eskalację, zrobiłxś dwa głębokie wdechy, dodałxś spontaniczną grę językową IIIII…..

O tak. Żart. Śmieszny żart poszedł w świat.

Szkoda tylko, że wymamrotałxś go pod nosem i w sumie to prawie nikt go nie usłyszał, bo akurat piesek zrobił śmieszną minę.

– Piesek robi śmieszną minę! Haha!!! – potwierdziła koleżanka, a twój żart utonąłby w chóralnym „oooo piesek pieseczek pieseeeeeek”, gdyby nie troskliwy kolega, który powtórzył twój żart.

I wtedy wszyscy wybuchli śmiechem.

– Ty to jak coś powiesz, hahahaha!

A ty co się nie śmiejesz?

Najwidoczniej jako jedynx nie masz poczucia humoru.

To jest ASZdziennik. Wszystkie cytaty i wydarzenia zostały zmyślone.