Kolejny pracowity dzień w życiu Mikołaja Pawlaka. Mógłby zająć się dziećmi, które faktycznie potrzebują pomocy, ale są rzeczy ważne i ważniejsze. Do tych ważniejszych, według Rzecznika Praw Dziecka, należy kontrolowanie placówek z rankingu „szkół przyjaznych osobom LGBT+”, bo w sumie to podejrzane, że jest im tam tak dobrze.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
W związku z tym Pawlak postanowił rzucić wszystko i sprawdzić „czym ta przyjazność się objawia”. Zapewne podejrzewa, że może chodzić o demoniczne praktyki z akceptacji i tolerancji wobec rzeczy, na które ludzie nie mają wpływu, albo, co gorsza – przeciwdziałanie stereotypom, dbanie o zdrowie psychiczne i bezpieczeństwo. Brzmi strasznie.
Rzecznik Praw Dziecka uspokaja: to tylko rutynowe kontrole, którym poddane będą wszystkie szkoły, w tym katolickie i muzyczne.
Dziwnym trafem akurat pod szkołą okrzykniętą „przyjazną osobom LGBT+” politycy Suwerennej Polski zorganizowali konferencję prasową, która okazała się ładną nazwą na robienie zadymy z obrzydliwymi transparentami typu: „Stop deprawacji naszych dzieci”, „Szkoła ma uczyć, nie deprawować” i „Nie dla LGBT w szkole”.
Czy kolejnym krokiem polityków będzie bojkotowanie katolickich szkół hasłami: „Nie dla Jezusa w szkole”? Z pewnością.
– Chcemy propagować przede wszystkim normalność, żeby też ktoś na nas nie patrzył, że jesteśmy narzucający. Chcemy rozmawiać, przedstawiać swoje fakty, chcemy też dyskutować. Przede wszystkim słuchamy, jak ktoś mówi, że coś mu się nie podoba, próbujemy później to zmienić – chwali dyrektor biura poselskiego Janusza Kowalskiego, zdradzając przy tym ciekawe podejście do „normalności”, którą, najwyraźniej, jest terroryzowanie młodzieży LGBT+, zamiast pomoc tej faktycznie potrzebującej.
Brzmi to sensownie.
I z pewnością nie chodzi o uprzedzenia względem osób LGBT+.
A to, że RPD kontroluje tylko szkoły, które są najwyżej w rankingu „przyjaznych osobom LGBT+”, zamiast tych, które są najbardziej niebezpieczne i przemocowe, to pewnie tylko taki przypadek.