Zbrodniarka z Lublina, Ewa Leonowicz, rozpędza się ze swoją ideologiczną agitacją. Nie dość, że respektuje preferowane zaimki uczniów, to jeszcze podkreśla, że drugiego człowieka trzeba szanować bez względu na identyfikację płciową i orientacją seksualną. Zupełnie jakby Boga się nie bała.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
W związku z bezwstydnym niszczeniem młodzieży ideologią gender przez buszującą na wolności anglistkę Kaja Godek zdobyła się na słuszną interwencję. W tym celu rozesłała odbiorcom swojego newslettera list, w którym robi to, co zwykle: popisuje się zerową empatią.
List trafił m.in. do księdza. Duchowny zdradza, że ostra jazda zaczęła się już w nagłówku, który brzmiał: „Wielebny Księże, Drogi Obrońco Życia Dzieci”. A potem było tylko gorzej.
Godek załączyła zdjęcie anglistki z podpisem: „do pracy przychodzi bez stanika i informuje o tym swoje otoczenie”. Jakie rozwiązanie tej sprawy proponuje Godek i czy będzie to kontrola staników w gronie pedagogicznym? Nie wiadomo.
Do listy zarzutów postawionych Leonowicz można dopisać:
"Popiera LGBT. Dzielnie stawiała się w Radiu TOK FM i ogłaszała, że wobec uczniów, którym wydaje się, że są innej płci, stosuje imiona i zaimki zgodne z deklaracjami, a nie z tym, kim faktycznie jej podopieczni są. Czyli genderuje dzieciaki" – czytamy w liście.
Na tym nie koniec bezczelności anglistki. Leonowicz ma w sobie tyle impertynencji, by oznajmić:
– Co do tego, czy i jaką bieliznę noszę, nie mam zamiaru się wypowiadać. To moja prywatna sprawa, tak samo jak jest to prywatną sprawą każdej mojej uczennicy.
Godek postanowiła opiewać wyimaginowany sukces, twierdząc, że Fundacja Życie i Rodzina odsunęła anglistkę od pracy z dziećmi, co absolutnie nie miało miejsca. Nie doszło do procedury dyscyplinarnej, a Leonowicz przebywała na zwolnieniu lekarskim, którego przyczyna nie ma nic wspólnego z gierkami Kai Godek.
Anglistka podkreśla, że nie żałuje wsparcia, jakie okazuje transpłciowym uczniom i uczennicom i zamierza nieustannie promować tolerancyjny stosunek do drugiego człowieka.
– Swoich zasad nie zmieniam – podkreśla.
I chwała jej za to.
Bo w dobie pielęgnowanej przez szkoły homofobii i transfobii każdy normalny nauczyciel jest na wagę złota.