Fot. sovereignty.pl
Reklama.

W misji portalu Sovereignty.pl czytamy, że serwis to "platforma zrzeszająca najlepszych polskich konserwatywnych felietonistów i komentatorów piszących na wszystkie najważniejsze tematy z debaty publicznej". Najlepsi polscy konserwatywni felietoniści to właściwie skopiowana i wklejona redakcja "Do Rzeczy".

Autorzy strony dostali pieniądze na jej stworzenie ze środków Funduszu Pomocy Pokrzywdzonym oraz Pomocy Postpenitencjarnej. Po co istnieje ten portal i na co poszły prawie 2 mln zł z budżetu? Kto jest tutaj pokrzywdzony? Wytłumaczył to na Twitterze jeden z jego autorów, Rafał Ziemkiewicz.

"My je wzięliśmy na obronę Polski przed 447, demaskowanie ideologii LGBT, klimatycznego łysenkizmu i innych zagrożeń dla Polski" - napisał publicysta w obronie Polski pokrzywdzonej. Z artykułów w portalu wynika, że Polsce najbardziej zagrażają ekolodzy.

Drugie najczęściej wymieniane zagrożenie to osoby LGBTQ+. O krzywdzie, jaką wyrządzają Polsce, pisze sam prezes Ordo Iuris.

Inne zagrożenie, z którym walczy portal sponsorowany przez Zbigniewa Ziobrę, to Unia Europejska.

Wiele tekstów do przedruki z internetowego wydania "Do Rzeczy". Nie wiemy, ile z tych 2 mln złotych z budżetu wziął Google Translate za tłumaczenie, ale on tutaj chyba wykonał największą robotę.

Komunikaty portalu trafiają do 11 obserwatorów portalu na Facebooku. Wychodzi po jakieś 182 tysiące złotych za fana. No ale znowu - co innego możnaby zrobić z takimi pieniędzmi? Nawet na porządną patriotyczną ławkę by nie starczyło. To jest ASZdziennik, ale to prawda.