Nie każda superbohaterka nosi pelerynę. A z pewnością nie nosi jej Barbara Nowak, choć nie można odmówić jej brawury w starciu z lekturą. Wojownicza kuratorka postanowiła przestrzec społeczeństwo przed książką, która oburzyła ją słowem „lesbijka” w tytule, bo, jak stwierdziła, jest to „deprawacja dzieci”.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Barbara Nowak jest przekonana, że jedynymi odpowiednimi lekturami są te, które opowiadają o doświadczeniu heteroseksualnym. Cała reszta to obrzydliwość i bezczelne plugawienie krystalicznej heteronormy.
– Chrońmy dzieci, wspierajmy rodziców – kwituje Nowak brawurowym hasztagiem.
O czym opowiada owa zbójecka księga, która deprawuje młodzież niczym wczesnoromantyczne lektury niszczące życie Gustawa? O odciętych kończynach, bezwzględnych mordercach kotków, absolutnej degrengoladzie? Gorzej. „Poradnik lesbijki po katolickiej szkole” to lektura dla ludzi o naprawdę mocnych nerwach, jako iż piętnuje homofobię i rasizm w katolickich środowiskach. I to dopiero brzmi jak horror.
Blednie przy tym Biblia z egipskimi plagami i tą dziwną szarańczą z otchłani, która pojawia się tylko po to, by zadawać ludziom katusze. Rzeź niewiniątek dzieci jeszcze przeżyją (przynajmniej niektóre). W przeciwieństwie do książki o lesbijce.
– Mamy 1,5 mln książek. Są różne, każdy znajdzie tu coś dla siebie, coś, co go interesuje. Biblioteka ma służyć każdemu – zauważa naiwnie Piotr Wasilewski, jakby nie zdawał sobie sprawy, że jedna książka może przemienić całą szkołę w stado deprawujących Polskę lesbijek, których największym przewinieniem jest to, że istnieją.
Jakby tego było mało, Biblioteka w Krakowie zachęca kuratorkę, by skorzystała z bogatego księgozbioru i zabrała się do czytania książek, zanim zacznie je oceniać.
Na szczęście Nowak raczej nie da złapać się w pułapkę. Dobrze wie, że najłatwiej jest przestrzegać przed książkami, które nie spodobały jej się z tytułu.
Bo żeby zdobyć się na konstruktywną krytykę, należałoby je najpierw przeczytać.
A to byłoby dla Nowak straszniejsze niż lesbijka w katolickiej szkole.