Zaczęło się, jak w wielu polskich domach – od jajecznicy. Tyle że zrobionej poza domem, w 30-stopniowym upale na skwierczącym jak plaster boczku betonie. Radny Gniezna pokusił się o jajeczny eksperyment – stanął przed Teatrem im. Aleksandra Fredry w Gnieźnie z patelnią i na rozgrzanej ławce usmażył jajecznicę. Bez kuchenki.
– Można się z tego śmiać, ale to jest śmiech przez łzy. Ktoś powinien zapłacić za to, jak ta przestrzeń została zniszczona. Zdecydowana większość mieszkańców krytykuje, co stało się z tą przestrzenią Gniezna – skomentował Dzionek, dolewając tym samym betonu do ognia.
Czarę goryczy przelał jego post na Facebooku. Radny wrzucił zdjęcie piramid z napisem: "Piramidy finansowe za 1 300 000 złotych". I to dotknęło betonowy twór do martwego.
– Moja krytyka betonowego placu i piramid nie spodobała się do tego stopnia, że teatr skierował sprawę do sądu – zdradza radny. – Stwierdził, że moje działanie i to stwierdzenie o piramidach finansowych ich pomawia. Przy czym nigdy nie odnosiłem się do kwestii finansowania tej inwestycji, a nawet tego, czy dobrze wydatkowano te pieniądze. To była gra słów.
Niewdzięczny za betonowy raj Dzionek nie doceniał betonozy w chwili jej szarej świetności, i wyrzucał jej, że jest pozbawioną funkcji bolączką miasta, w której nikt nie jest w stanie usiedzieć. Nic dziwnego, że zdecydowała się stanąć z mężczyzną w szranki w sądzie.
Bo jeśli wygra, poszerzy swoje imperium i zabetonuje rozgadanego Dzionka, który zamiast gadać o zieleni, mógłby dalej w spokoju smażyć jajecznicę.
Albo sam się usmażyć, stając się bekonem. Bo do tego w końcu dojdzie, jeśli będziemy zalewać całe miasta betonem.
To jest ASZdziennik, ale to prawda.