Maja Staśko zakwalifikowała się do półfinału Gdyńskiej Nagrody Dramaturgicznej i byłoby fajnie, gdyby nie odkrycie Niżnika. Okazało się, że jej sztuka to nie sztuka, a próba zrównania z błotem uczuć religijnych Polaków.
– Uprzejmie informuję, że jako Polak, wieloletni mieszkaniec Gdyni reprezentujący Konfederację Korony Polskiej w okręgu gdyńsko-słupskim, wyrażam zdecydowany sprzeciw przeciwko promowaniu tak wulgarnych i ohydnych treści, które dodatkowo obrażają uczucia religijne znacznej części Polaków – donosi Niżnik. – Nawet jeśli chodzi o artystów i sztukę są pewne granice, których nie można przekraczać. W związku z powyższym domagam się usunięcia wspomnianej sztuki z grona prac wyróżnionych i jednocześnie publiczne przeprosiny – za jak mam nadzieję – omyłkową promocję tej sztuki.
Co ciekawe, delikatnym jak opłatek uczuciom polityka wystarczył sam tytuł. Niżnik nie zna treści wspomnianego dramatu, ale jedno jest pewne: wspominanie o pochwie to zamach na Polskę.
Dlatego ostrzegamy wszystkie kobiety, którym kiedyś zakleszczyła się pochwa. Szczególnie jeśli do zdarzenia doszło w okolicach symbolu religijnego (tak, różaniec na dnie komody też się liczy). Wasze skurcze mięśni gładkich sprawiają, że gdzieś na świecie płacze Konfederata. Wstydźcie się, wyspowiadajcie swoje pochwy i odmówcie paciorek.
– „Wulgarna i ohydna” może być według pana z Konfederacji pochwa – zauważa Staśko. – W tym kontekście mam dla niego chyba dość niewygodną informację: Matka Boska także miała pochwę. To z pochwy Matki Boskiej wyszedł Jezus Chrystus – bo na tym polega poród. Pan z Korony także wyszedł z pochwy. Nie ma w tym nic wulgarnego – to ludzkie i normalne.
A przecież mogłaby nazwać swoją sztukę „W trakcie pierwszego razu NIE zakleszczyła mi się p*chwa, gdy NIE SPADŁ na mnie obrazek Matki Boskiej w pokoju rodziców" i wszystko byłoby w porządku. Chyba.
A jeszcze lepiej, gdyby, zamiast skupiać się na kontrowersyjnych tematach, jakim dla Konfederaty są kobiety, napisała sztukę o żyjących w czystości Wojownikach Maryi i odpuściła biednej Matce Boskiej, która, najwyraźniej, boi się prokreacji.
Niżnikowi współczujemy odniesionych obrażeń i liczymy, że w przyszłym roku z wyprzedzeniem poinformuje jury, jakie słowa go obrażają, żeby mogli ustalić werdykt z uwzględnieniem jego poczucia estetyki i poszanowaniem tożsamości dzbana i mizogina.
To jest ASZdziennik, ale to prawda.