Nie wszyscy zdają sobie sprawę, że tak mała rzecz, jak różowa skrzyneczka wyposażona w darmowe tampony i podpaski może naprawdę znacząco wpłynąć na poziom życia osób menstruujących.
Jak podaje strona fundacji: blisko 500 000 osób nie stać na zakup podpasek. Aż 21% uczennic jest zmuszonych wyjść z zajęć z powodu braku podpaski, a 10% postanawia w ogóle nie wychodzić z tego powodu z domu. Przerażający jest fakt, że aż 42% rodzin w ogóle nie porusza w domu tematu miesiączki.
Powszechny dostęp do środków higieny jest niezbędny. W związku z tym z całych sił popieramy inicjatywę i gdyby Gdańsk był osobą, to chętnie przybilibyśmy jej piątkę.
Moglibyśmy dalej rozdrabniać się nad społeczną użytecznością inwestycji, ale liczymy, że dla wszystkich jest to zrozumiała inicjatywa.
Choć pewnie i tak znajdą się samozwańczy specjaliści ds. miesiączki, którzy w świętym oburzeniu objaśnią, że różowe skrzyneczki to przesada, bo przecież zawsze można zamówić 100 metrów bandaża na Ebayu i zrobić z niego milion samo skręconych podpasek.
Przy okazji tematu wykluczenia menstruacyjnego, zawsze pojawia się też wielki matematyk, który wylicza, że koszt jednego tamponu to dwa grosze, bo można go zrobić z patyka i papieru toaletowego, a nawet otrzymać za darmo, jeśli wytnie się sobie macicę.
Nie warto, typie.
Lepiej po prostu wesprzyj różową skrzyneczkę.
To jest ASZdziennik, ale to prawda.