
Po lekturze „Wspomnień i dezinformacji” czuję się jak postać Carreya z „Batman Forever" – mam na twarzy wymalowany znak zapytania, a świat wydaje się być pełen pytań. Autorzy wpisali wątki autobiograficzne w kwasową opowieść o sławie, celebrytach i samotności. Jim Carrey stara się w niej wrócić na szczyt popularności i przypomnieć o sobie światu. Niestety, na jego drodze staje jego największy wróg – Jim Carrey. 1. Już pierwsze zdania sygnalizują, że mamy do czynienia z dziełem tak oryginalnym, jak niepokojącym. Znali go jako Jima Carreya. I do połowy grudnia tamtego roku jego trawnik zmienił się w wypaloną bursztynową szczecinę. A nocą, po dziesięciu minutach podlewania przez zraszacze, źdźbła trawy unosiły się w kałużach, wiotkie i mizerne niczym przepocone po morfinie włosy jego umęczonej matki... 2. Ile w książce jest prawdziwego Carreya, a ile dezinformacji? Nie wiadomo. Wiadomo za to, że całość jest maksymalnie kuriozalna. Jednym z wątków jest jego związek z Georgią - gwiazdą serialu akcji. Taniec spragnionych ciał, szeptanie obietnic niemożliwych do spełnienia. Światło błyskawic pulsujące na pozłacanym obrazie nad łóżkiem, ikonie Maryi Dziewicy karmiącej piersią swoje bambino superstar, podarowanej Carreyowi podczas rosyjskiej premiery Bruce'a Wszechmogącego przez ludzi, którzy prawdopodobnie byli mordercami. Carrey spogląda w oczy Georgie – oczy swojej matki – ssie jej pierś, pierś swojej matki, porusza się w tej niemal zupełnie obcej kobiecie, jakby każde pchnięcie mogło przywrócić mu utracony spokój matczynego łona. – No dalej, tatuśku, dojdź już – wymruczała. 3. Jim i Georgia mają stanąć na ślubnym kobiercu. Jeden z jego przyjaciół postanawia odwieść go od tego pomysłu. Przyjacielem tym jest Nicolas Cage. Spotkali się w rezydencji Cage'a w Bel Air na sesji sparingowej brazylijskiego jujitsu. Słońce chyliło się ku zachodowi, a oni w samych slipach krążyli wokół siebie w wysypanym czarnym piaskiem dojo, otoczonym szkieletami mastodontów, które Cage wylicytował na jakichś aukcjach w Mongolii. Carrey często się zastanawiał, dlaczego zawsze walczą o zmierzchu. Czy każda chwila ich życia była jedynie scena wymagającą odpowiedniej oprawy? Czy wszędzie czaiła się na nich wizerunkowa pułapka? Malinowy blask słońca sączył się przez prastare szkielety, rzucając na twarz Cage'a pasma ognia i cienia. Zadowolony z tego wizualnego efektu powiedział, co mu leży na sercu. - Naprawdę się martwię, Jimbo. Dobrze ci radze, wycofaj się. Słyszałem nieciekawe historie o jej przeszłości. Kradzież samochodu. Trutka na szczury. 4. Jednym z prominentnych wątków jest praca Jima nad rolą, która ma mu przynieść upragnionego Oscara. Ma zagrać Mao Zedonga w filmie reżysera-wizjonera Charliego Kaufmana. Jim, Charlie i Anthony Hopkins (który ma wcielić się w Richarda Nixona) siedzą razem w tanim motelu, oglądając materiały dokumentalne z Chin. – Cholera – rzucił Carrey, gdy pękł jego plastikowy widelec. – Wykorzystaj to! – zawołał Kaufman. – Jedz rekami! Nakarm żarłoka! Carrey zaczął więc chwytać palcami tłuste warkocze makaronu i wpychać je sobie do ust. – Oni głodują, podczas gdy ty się objadasz! – krzyknął radośnie Hopkins. – Zupełnie tak jak Mao, który tańczy w Szanghaju, a w tym samym czasie wieśniacy zjadają własne dzieci. Może to makaron lo mein z krewetkami zaszkodził Carreyowi. A może Hopkins odezwał się zbyt wcześnie i jego słowa (przypominające o odróżnieniu aktora od granej przez niego roli) wypędziły ducha Mao z plastycznego ciała Carreya. Jima przeszły przyprawiające o mdłości dreszcze – zapragnął uciec od tego obrzydliwego seansu. Próbował odsunąć to od siebie, używając techniki ognistego oddechu guru Rajneesha, dzięki której pod koniec lat dziewięćdziesiątych solidnie oczyścił sobie karmę i wypełnił się kosmicznym śmiechem. Ale dziś ta technika zawiodła, z każdym oddechem bryzgał tylko drobinkami makaronu na ekran. Jedzenie przywierało do rozpikselowanych twarzy chłopów, zacierając przestrzeń między światami. 5. Książka pełna jest fragmentów, gdzie Jim przemyca swoją wizję rzeczywistości. Współczesny świat byt jak płonący autobus z wariantem za kierownica, pędzący w kierunku urwiska. A Carrey nie był gdzieś poza tym, lecz pozostawał współwinny: nadpobudliwe dziecko wygłupiające się na swoim siedzeniu, rozśmieszające pozostałych, odwracające ich uwagę od pewnej zagłady. Szybciej, szybciej, już nie uda się zahamować... 6. Mao-Jim, organizuje hollywoodzką imprezę, którą wykorzystuje do ataku na branżę filmową. – Ameryka to niewydolna faszystowska piramida finansowa. Przy stole zapadła cisza, słychać było tylko brzęk srebrnych widelców odkładanych na porcelanę. Wyobraził sobie, że jest wielkim, zionącym ogniem smokiem... – Nie dba o swoich chorych ani o biednych. Nie chroni swoich dzieci. Porzuca weteranów i staruszków. Nawet sam Bóg Ameryki jest oszustwem, wymyślonym przez zaborczych osadników, by usprawiedliwić rzeź rdzennej ludności; barbarzyńskim bóstwem, które błogosławi barbarzyński naród, wybacza zrzucanie napalmu na dzieci w Wietnamie i głodzenie pięciuset tysięcy Irakijczyków w naszych czasach. A kto przy tym stole poświęcił, chociaż pięć sekund, by się nad tym zastanowić? Co to, to nie! Wolimy to zagłuszać naszymi pozytywnymi afirmacjami. Nie dbamy nawet o własnych ludzi. Ludzi, którzy pracują po piętnaście godzin dziennie, robiąc nam makijaże, fryzury i przygotowując nasze garderoby. Muszą po kilka razy wysyłać faktury studiom, zanim w końcu otrzymają zapłatę. Muszą się o to prosić, podczas gdy ktoś inny w tym czasie ściąga z nich odsetki. A poza tym, czyim pieprzonym pomysłem był piętnastogodzinny dzień pracy? 7. Dostajemy też strzępki PRAWDZIWEGO życia Jamesa Eugena Carreya. Trzydzieści lat wcześniej w klubie komediowym Dangerfielda barman o imieniu Tony, który być może zabił kilku facetów, a może nie zabił, dotknął palcem piersi Carreya i mądrze powiedział: „Masz w sobie Iskrę Bożą. Musisz ja chronić”. 8. Bez wchodzenia w spoilery – ZIEMIA ZOSTAŁA ZAATAKOWANA. Celebryci z Hollywood próbują się bronić. Carrey wszedł do domu wyczerpany, żołądek skręcał mu się po długim marszu, w gardle i w płucach paliło po tym, jak nawdychał się dymu, ale nie dane mu było od razu zaznać spokoju. Na wyspie kuchennej stała skrzynia uzi. W jego kąciku śniadaniowym Sean Penn, Kelsey Grammer i Gwyneth Paltrow siedzieli po turecku i usiłowali zmontować przenośną wyrzutnię rakiet, której liczne elementy leżały porozrzucane wokół skrzyni oznaczonej napisem SIŁY ZBROJNE ANGOLI. 9. Niektórzy są oczywiście zachwyceni inwazją z kosmosu. Spielberg podniósł wzrok, na jego twarzy malowała się dzika radość. Skierował kamerę na zbliżającego się Carreya i wyszeptał, jakby prowadził narracje do filmu: – Wreszcie Pan rzekł: „Zgładzę ludzi, których stworzyłem. Zmiotę z powierzchni ziemi: ludzi, bydło, zwierzęta pełzające i ptaki powietrzne, bo żal mi, że ich stworzyłem...". Zrobił zbliżenie twarzy Carreya, gdy ten przyglądał się flocie statków kosmicznych. Teraz widać je było już nad całym horyzontem, tysiąc statków, może więcej. To zachowanie reżysera sprawiło, że Carrey poczuł, jak opuszczają go wszelkie egzystencjalne lęki. Gdzie był? Tam, gdzie zawsze marzył, by się znaleźć – przed kamerą Stevena Spielberga. 10. W książce nie mogło zabraknąć najpotężniejszych celebrytów na świecie. – Nie macie się czego bać! Przemawiają do mnie nadprzyrodzonymi wersetami! Jestem jednością z ich przekazem – mówił Kanye, stukając w swoją tytanowa korone. – Oto, co się dzieje! – Wskazał na przestraszone dziecko wiercące się w ramionach Kim Kardashian. – Aniołowie przybyszy obcowali z Kim. Wypełnili jej łono Gwiezdnym Dzieckiem! Kim Kardashian uniosła dziecko w stronę kamer. Było ubrane w zloty kombinezonik z linii ubrań Baby K. Gdy miało roczek, zostało wybrane na jej prezesa w drodze jednogłośnego glosowania zarządu. Firmę dopiero co sprzedano inwestorom z Kataru. Dziecko, obecnie w wieku półtora roku, warte było siedemset milionów dolarów. – Dlaczego zostałeś do tego wybrany? – zapytał reporter CNN. Cała dotychczasowa historia i logika wydały się Jimowi Carreyowi zniekształconym snem, gdy Kanye wyjaśnił: – W innym wymiarze jestem dwunastościanem o imieniu Cake. Miałem zabić kosmitów, ale tego nie zrobiłem. A więc uhonorowali mnie tutaj. BONUS. Sekcja O AUTORACH to tylko dwa zdania. Jim Carrey to wielokrotnie nagradzany aktor i artysta. Dana Vachon jest pisarzem mieszkającym na Brooklynie. Reasumując – książka jest absurdalna i po brzegi wypełniona humorem. Jeżeli szukasz ironicznego spojrzenia z wewnątrz na świat celebrycko-aktorski to pozycja dla ciebie. To ASZdziennik dla wydawnictwa Insignis.