Ojciec dominikanin Marcin Mogielski przemawiał do wiernych podczas kazania w parafii św. Wojciecha we Wrocławiu.
W trakcie mszy zebrani mogli poznać stanowisko duchownego, które wyraźnie stoi w kontrze do aktualnej postawy polskiego Kościoła w sprawie tuszowania pedofilii przez Jana Pawła II.
– Gdzie są skrzywdzeni w tym Kościele. Wśród nas? Ja byłem skrzywdzony, jako pobożny ministrant wysyłany do kościółka przez mamusię i tatusia – przyznał do zgromadzonych o. Mogielski. – Czy ktoś stanął po mojej stronie? Nie. Głośno wołam, głośno krzyczę za siebie, za innych. Jak grochem o ścianę. Mało tego, prawda jest używana przeciwko nam.
O. Mogielski pytał z ambony, jak można głosić ewangelię, moralizować i ustawiać innym życie, gdy samemu jest się po stronie ciemności i "lekceważy się tych, którzy najbardziej wołają o pomoc i potrzebują wsparcia".
Zachowanie polskiego Kościoła porównał do "moralności Kalego" z "Pustyni i w puszczy" Henryka Sienkiewicza.
– Jak Kali kraść krowę, to dobrze. Jak Kalemu kraść krowę, to źle. Gdy okazało się, że prezydent Wałęsa ma w papierach trochę nabrużdżone, to już walce kościelne i biskupie zaczęły go rozjeżdżać, przekreślając cały jego dorobek. Całego człowieka. (...) A jak się pojawia problem z Janem Pawłem II, Karolem Wojtyłą? Czy było, czy nie było, trzeba to sprawdzić, otworzyć archiwa. Spotkać się z ofiarami przede wszystkim, wysłuchać osób skrzywdzonych. A nie krzyczeć: "to nieprawda, to nieprawda, precz z synagogi, nie chcemy tego widzieć, nie chcemy słyszeć". Do czego to prowadzi? Do tego, że ciemność ogarnęła Kościół – podkreślił dominikanin.
Będziemy informować, czy o. Mogielski otrzyma zakaz wypowiadania się w mediach.
To jest ASZdziennik, ale to prawda.