
Polska marka kosmetyków produkowanych w Mediolanie postawiła sobie osobliwe wyzwanie: sprzedać jak najwięcej produktów adresowanych do nastolatków, komunikując się wyłącznie językiem $EKSIKU.
Na opakowaniach umieszczono więc wyrażenia takie jak "Make me wet", "I like it rough" czy "Show me your dirties" okraszone emoji bakłażana i brzoskwini oraz określeniami "MILF" i "DILF".
Dla celów SEO nie wspomnimy w treści tego artykułu nazwy linii kosmetyków (które i tak zobaczycie na zdjęciach poniżej), aby dać twórcom tej kampanii jak najmniej pozytywnej algorytmicznej pożywki. Nie trzeba być jednak szczególnie bystrym, aby skojarzyć, że kosmetyki zwalczające trądzik ze słowem "teen" w nazwie nie są raczej przeznaczone dla osób dorosłych.
To jednak nie wszystko. Kiedy jedna z naszych czytelniczek, Karolina (@czarolinka), zwróciła na swoim Instagramie uwagę na tę obleśną kampanię, w odpowiedzi otrzymała od marki równie obleśne, spermiarskie komentarze oraz wiadomości zwracające uwagę na to, że sama przecież publikuje dwuznaczne zdjęcia, więc o co ci chodzi, hipokrytko. Fakt, że profil Karoliny nie był adresowany do dzieci i młodzieży, kompletnie uszedł uwadze osoby, która zdecydowała się z konta marki napisać pod zdjęciami Karoliny "Sexi" i "Jakie melony".
I to by nam wszystkim chyba wystarczyło, aby czuć mdłości i wstręt przez resztę dnia, prawda?
Ha, ha, no nie, bo oto okazało się, że INNEJ OSOBIE, KTÓRA ZWRÓCIŁA UWAGĘ NA PROBLEM, wysłano z konta marki screeny ze zdjęciami Karoliny. Trzymacie się jeszcze?
Bo to też nie wszystko!
Do samej Karoliny oraz do co najmniej trzech innych osób napisał (ze swojego prywatnego konta) social media manager marki, informując (pisownia oryginalna): Jesteś żałosna . Słabe to. Spójrz na swoje zdjęć. Nagość jest wszędzie i jest ogólnie dostępna . I ty to wieś . Ale próbujesz dobić się popularność . ...po czym ponownie wysłał jej screeny jej własnych zdjęć, a także zdjęć innych kont, które "są proponowane na jej profilu".
I przez ten cały czas, po tym całym wysiłku, po licznych rozmowach, komentarzach, wiadomościach, screenach... Nadal nie dotarło do niego, że seksualizacja dzieci, każdego aspektu ich życia i wystawianie ich na treści zupełnie nieprzeznaczone dla rozwijającego się mózgu NIE JEST TYM SAMYM, CO PRZYPADKOWE NATKNIĘCIE SIĘ NA TREŚCI EROTYCZNE PRZEZNACZONE DLA DOROSŁYCH W INTERNECIE.
A jako wisienkę na torcie, pozwolimy sobie zacytować fragment wiadomości od Karoliny: "Marka łamie przepisy UOKIK, nie ma na stronie polityki prywatności i regulaminu ani żadnych danych kontaktowych poza formularzem, do tego nie figuruje w KRS ani polskim, ani włoskim (bo niby tam produkują)".
Twórcom kampanii życzymy więc samych niepowodzeń, a do tego – być może! – pokory i refleksji nad tym, czy może jednak wina nie leży w nich samych.
To jest ASZdziennik, ale to prawda.