Jeśli przekroczyłaś trzydziestkę i wciąż nie masz męża, to znak, że twój zegar biologiczny lada chwila zmieni się w bombę. Bycie lesbijką to żadna wymówka. Przecież heteroseksualne śluby dla lesbijek są legalne.
Na szczęście ludzie z całego świata mają na ciebie wystarczająco kuriozalne określenia, które może zmotywują cię, by w końcu zamienić się w ten jeden puzzel, który idealnie uzupełni patriarchalną układankę.
A wtedy rodzice w końcu powieszą cię na ścianie i pomyślą, że spełnili swój obowiązek. I wszyscy będą szczęśliwi. Oprócz ciebie.
Zapnij pasy, bezdzietna i bezmężna lambadziaro.
Oto 10 dziwnych, ale prawdziwych nazw na egoistyczne singielki po 30-stce, których używa się w różnych krajach świata.
Myślisz sobie, że jesteś girlboss, a wychodzi na to, że jednak ptakiem hodowlanym z rodziny kurowatych. Mogło być gorzej. Zawsze mogłaś być molochem straszliwym.
W razie jakbyś nie zrozumiała: po 30-stce naprawdę należysz do gangu kurowatych. Dziobiesz poduszkę i nie wmówisz nikomu, że nie znosisz jaj w oczekiwaniu na oświadczyny.
Wydawało ci się, że sam grzyb jest wystarczająco obrzydliwy? Jesteś spleśniałym prawdziwkiem, którego nikt od 30 lat nie wypuszcza ze słoika.
4. Trzcina cukrowa, która się nie wyprzedała
Bez męża pozostaje ci już tylko Netflix i zwisanie głową w dół. Nad trumną. Bo jesteś stara.
Występuje w strefie przybrzeżnej do 300 m pod serowymi chrupkami. Cechuje ją aktywność nocą. Jest gatunkiem zagrożonym, ale nie chronionym. O czymś ci to przypomina?
Wyjątkowy przypadek: nazwa brzmi dziwnie, ale nie obraźliwie. W dodatku ma nawet męski odpowiednik, bo na 30-latka bez żony mówiło się bezżennik. Albo bezżonek. Hihi.
8. Pomarańcza na dnie koszyka
Zapomniana przez świat, który z chęcią opróżnił koszyk z mango, kiwi i mandarynek, a ciebie zostawił tam na dnie. I choć chciałabyś dośpiewać z Markowską, że głęboko tam czyjaś muzyka w tobie gra, to w głębi miąższu wiesz, że to nieprawda.
9. Rzecz do wypełnienia szczeliny pieca
Określenie pochodzi z języka kantońskiego. Nie do końca wiemy, jak wygląda ta rzecz do wypełnienia szczeliny pieca, ale najwyraźniej ma kształt 30-latki bez partnera.
Chiński wariant na określenie kobiety, która marnuje czas na siebie, a mogłaby na męża. Co ciekawe, feministki, niewdzięczne za uroczą nazwę kojarzącą się z odpadkami po wyjątkowo niesmacznym posiłku, walczą o zmianę znaczenia z „kobietek-resztek” na „zwycięskie kobiety” – oba te sformułowania mają taką samą wymowę (shengnü).
Warto wspomnieć, że dla 30-letni single też nie mają łatwo. W języku funkcjonuje dla nich równie obraźliwy odpowiednik. Nazywa się ich „diamentowymi kawalerami”.
To jest ASZdziennik, ale to prawda.