logo
Fot. 123rf.com
Reklama.

Media donoszą, że głupie leniuchy z Wielkiej Brytanii skróciły czas pracy o 20% i wydaje im się, że pracowanie o jeden dzień mniej w tygodniu czyni ludzi szczęśliwszymi i bardziej efektywnymi. To nieprawda. Doskonale wie o tym Arek, który postanowił przeprowadzić konkurencyjny eksperyment i udowodnić Brytyjczykom, że nie wiedzą nic o życiu, a 4-dniowy tydzień pracy to marna próba przypodobania się milenialsom.

– Zamiast leżeć 3 dni w tygodniu do góry brzuchem, mogą wykrzesać z siebie 16 razy tyle, wystarczy ich trochę zmotywować – zauważa Arek.

Szef zauważa, że 4-tygodniowy dzień pracy to kwintesencja rozumnego i godnego człowieka, a pozytywne zmiany w zachowaniu można zaobserwować już po 72 godzinach pracy bez przerwy.

– Moje rozkoszne pracusie. Przy setnej godzinie tracą przytomność, ale na szczęście mamy dla nich kroplówkę z monsterka i strefę relaksu wyposażoną w defibrylator.

Arek jest przekonany, że „dzień” to relikt przeszłości i marny konstrukt społeczny, o którym już dawno powinniśmy zapomnieć. Bo jak się myśli o bzdurach, to pracuje się mniej efektywnie.

– Po 96 godzinie pracownicy otrzymują niezwykły zastrzyk energii. Automaty z działkami kokainy nie mają z tym nic wspólnego – tłumaczy Arek. – Mimo wszystko nie chciałbym, żeby się przepracowywali. Po tygodniu pracy przez jeden „dzień” puszczam ich na kilka minut regeneracyjnej drzemki na OIOMie.

Arek podczas trwania eksperymentu analizował zachowania pracowników, aby na bieżąco śledzić skutki 4-tygodniowego dnia pracy na jakość życia. Wielu pracowników stwierdziło, że w nowej sytuacji łatwiej jest im zrównoważyć pracę z zobowiązaniami rodzinnymi, bo zapominają, że w ogóle ją mają. 60 proc. pracowników przyznało, że może teraz efektywniej opiekować się dziećmi.

Szczególnie tymi, które są zatrudnione na czarno w firmie Arka.

To jest ASZdziennik. Wszystkie cytaty i zdarzenia zostały zmyślone.