Dźwięk budzika. Uderzenie głową o skos. Kolejny poranek w kuchni, to znaczy w salonie, to znaczy w łazience, to znaczy w twojej mikrokawalerce. Wita cię niedomknięta zamrażalka, która urozmaica twój dzień – sprawia, że doświadczasz powodzi innej od tej z kanalików łzowych. Cięcie
Od dawna podejrzewał_ś, że życie to film, ale od kilku lat wiesz to na pewno – wstawanie każdego dnia o 7 tylko po to, by zamknąć się na 8 godzin w boksie i liczyć wydatki obcych ludzi w otoczeniu klaunów, nie może być prawdziwym życiem. To jakaś farsa, drwina, nieśmieszny żart.
Wiesz, że najprawdopodobniej wpadł_ś w krąg nudy i beznadziei. Pozostaje czekać, aż wydarzy się coś frapującego, co odwróci bieg zdarzeń.
Najprawdopodobniej będzie to błąd w tabelce w Excelu. Jak się poszczęści – ćwiczenia pożarowe w trakcie pracy.
Mimo dramatycznego przedstawienia codzienności udaje ci się jakoś funkcjonować i nawet zachwycić nad zdjęciem kaczuszki. O, no proszę. Jak pięknie pływa w wannie. Rozkoszna. Uśmiechasz się, a przecież siedzisz w biurze. I jak do takiego aktorstwa ma się Brendan Fraser czy Michelle Yeoh?
NIJAK, a mimo to właśnie oni zostali wyróżnieni. A ty dalej kręcisz swoje exegi monumentum – niezwykły dramat psychologiczny z elementami filmu drogi (do pracy), a także tropami znanymi z horrorów – small talkami na papierosie, kradzieżą kubka i blokadą na Netfliksa.
– „Nic nigdzie ani razu” to wyjątkowa produkcja o bohaterze, któremu nic nigdzie się nie chce i nie chciało. Ani razu – opowiedział_byś komuś, ale nikt nie pyta.
A nagrody jak nie było, tak nie ma.
Niby wiesz, że trudno dostrzec prawdziwego geniusza. Liczył_ś jednak, że po zeszłorocznej pomyłce w końcu pójdą po rozum do głowy. Do dziś nie możesz pojąć, jakim cudem nie nagrodzili twojego słodkiego filmiku „Kocie pazury”, w którym Mruczek tak uroczo bawił się kolorową wędką, a potem grzecznie zjadł smaczek.
Choć jednak czujesz rozczarowanie. Dobrze wiesz, że należy ci się Oscar, choćby za efekty specjalne. Twoje wybuchy rozpaczy nad zbliżającym się deadline'em znacznie przewyższają „Avatara”.
To jest ASZdziennik. Wszystkie cytaty i wydarzenia zostały zmyślone.