
Jak twierdzą świadkowie, trzyletni kundelek Sernik zrobił tak:
– Tak śmiesznie ułożył pyszczek, że oba policzki miał podwinięte do środka, co odsłaniało przednie dziąsła i eksponowało ich łososiowy róż – zapewnia Paulina, opiekunka Sernika. – Jednocześnie jęzor Sernika wysunął się nieco między ząbki i pociekła z niego ślina. Jakby tego było mało, przekrzywił główkę. I miał klapnięte uszko. Musicie mi wierzyć, że to prawda.
Zdaniem Pauliny, Sernik wyglądał na całkowicie zdezorientowanego, ale uroczego głuptasa. To wszystko jednak na marne, bo smartfon Pauliny wyślizgnął się jej z rąk, a w tym czasie na balkonie wylądował gołąb, co nie uszło uwadze Sernika.
Fatalny splot zdarzeń spowodował, że Paulina utraciła minę, która już nigdy się nie powtórzy. Nigdy. Opiekunka miała już w głowie co najmniej dziesięć podpisów do wymarzonego zdjęcia, a większość z nich odnosiła się wprost do jej życia: kariery zawodowej, zagubienia podczas zakupów w supermarkecie oraz swoich związków. Mina Sernika była Pauliną. Sernik był Pauliną. I co z tego, skoro nikt jej nie uwierzy. Sami też wątpimy, czy aby na pewno wyżej opisana mina nie jest zbyt śmieszna, by była prawdziwa.
Tym samym Sernik i Paulina dołączyli do czarnych statystyk.
Przypomnijmy, że świat traci nawet 2 mln śmiesznych zdjęć psów miesięcznie z powodu słabego refleksu opiekunów.
To jest ASZdziennik, ale to może być prawda, choć pewnie nie.