Ostatnio w Katowicach pojawiła się wyjątkowa oferta, która wzbudziła zainteresowanie wielu spragnionych przygód najemców. Można było wynająć sobie mieszkanie w szafie, co zainspirowało deweloperów do wybudowania luksusowego blokowiska dla roszczeniowych młodzieńców, którzy wymarzyli sobie wynajem mieszkania.
– Uważam, że to uczciwa oferta – komentuje deweloper z Warszawy odpowiedzialny za stworzenie pojemnej szafy mieszkalnej rozdzielonej na 24 indywidualnych mieszkań. – Trzeba być kreatywnym. Gen Z musi w końcu zacząć kombinować. Nikt im nie podłoży mieszkania pod nos.
Choć z pewnością mogą włożyć swój nos do mieszkania w szafie, a jak dobrze pójdzie, to zmieszczą w nim też pół ucha.
– To dobry początek – chwali się 19-letni Tomek, student I roku, który zmieścił do swojej nowej nanokawalerki dłoń i dwie książki. – Więcej mi nie potrzeba. A jak zrobi mi się zimno, wyrzucę książki i włożę do mieszkania drugą rękę.
Komplikacje pojawiają się dopiero w kwestii organizacyjnej. Lokatorzy nie mogą się pomieścić przy wejściu do swojego mikrobloku.
– Pracujemy nad tym. Będziemy korzystać z mieszkań w dwugodzinnych wartach – chwali się Tomek, któremu przysługuje używanie mieszkanie w o 3:00, 11:00, 15:00 i 21:00.
Deweloperzy podkreślają atuty tego typu lokum. Zapewniają, że wynajem nanomieszkania sprawia, że młodzi spędzają znacznie więcej czasu na świeżym powietrzu i pozbywają się zbędnych przedmiotów.
– Ciasne, ale własne – podsumowuje zamożna studentka drugiego roku, Ania, która pozwoliła sobie na największe mieszkanie w całym bloku. – Inni patrzą na mnie z zazdrością, ale pierwszy raz ktoś zapłacił mi za moją pracę. Uznałam, że mi się należy. Czynsz spory, ale nic dziwnego. W mieszkaniu mieści się nawet lamkpa.
A jeśli Ania bardzo się postara, jest w stanie wcisnąć do mieszkania połowę swojego ciała. Jest to komfort nieznany pozostałym lokatorom, którzy z zawiści chętnie obrzuciliby jajkami jej wycieraczkę. Gdyby tylko było na nią miejsce. I gdyby było ich stać na jajka.