Fot. Damian Klamka/East News, Wojciech Olkusnik/East News, Bartlomiej Magierowski/East News
Reklama.

Jak się okazuje, to właśnie w Operze Wrocławskiej miał miejsce pokaz "Cyganerii" Pucciniego służący jednak jedynie za support do tego, co wydarzyło się zaraz po oklaskach: koncert Sławomira Świeżyńskiego z Bayer Full oraz poczęstunek z drinkami najpierw we foyer, później na samej scenie opery.

A to wszystko z okazji urodzin Bartosza Rybaka: bliskiego współpracownika, łamane przez asystenta, łamane przez powiernika Czarnka.

– Było "Sto lat", kolejka z prezentami dla Bartosza, a pan Sławomir z Bayer Full zaśpiewał "Majteczki w kropeczki" na scenie opery. Ci z nas, którzy to słyszeli i widzieli, byli zdruzgotani – powiedział w rozmowie z portalem Fakt.pl jeden z pracowników. 

– Plan był taki: najpierw wszyscy oglądają operę, za bilety nie płacimy, tylko odbieramy je przy wejściu w operze, a później jest impreza urodzinowa we foyer opery – mówiła jedna z uczestniczek.

Wkrótce potem zauważono jednak, że ktoś w budynku obok robi zdjęcia wydarzenia i impreza (bez względu na kwestie bezpieczeństwa) przeniosła się na scenę opery.

– W piątek wieczorem wszyscy pracownicy zostali poproszeni o opuszczenie gmachu i na scenie odbyła się bardzo nieoficjalna impreza przy udziale m.in. ministra Czarnka, biskupów i profesorów – wyznał "Faktowi" inny pracownik opery.

Impreza była na tyle nieoficjalna, że nie poinformowano o niej (tak jak i o wynajmie przestrzeni) nawet zarządu województwa, który nadzoruje działalność opery.

Zresztą co ich to obchodzi.

Tak się przecież bawi szlachta.

To jest ASZdziennik, ale to prawda.