logo
Fot. 123rf.com
Reklama.

Liczy się nie tylko czynność, ale też sceneria. Dlatego w Paryżu odrestaurowano zabytkową toaletę, by przypominała salę tronową. Korzystając z takiej łazienki, możesz poczuć się jak prawdziwy monarcha (i to jeszcze przed ścięciem), zanim wrócisz do egzystencji robaka. Tego typu luksus wzbogacony niezwykłym doświadczeniem zwiedzania w trybie siedzącym kosztuje 2 euro. To chyba nie tak dużo, biorąc pod uwagę możliwość oddania moczu i napawania się sztuką. Władze Paryża zapewniają, że tego typu doświadczenie pozwala „przenieść się w czasie”.

A z pewnością przenieść się w czasie pozwala polska opcja dla nieco zamożniejszych – toaleta w Trójmieście. Za przyjemność skorzystania z najzwyklejszego na świecie kibla zapłacimy więcej niż za wizytę w paryskiej sali tronowej, bo aż 10 zł, a jak dobrze trafimy, to nawet 20!

Jest to jak najbardziej uzasadnione – Paryż nijak ma się do polskich doświadczeń uniwersum toaletowego. Znacznie piękniejsze są nasze instalacje z pozbawionych papieru rolek i specyficzna nuta niespuszonej uryny podbita odważnym artystycznym statementem w postaci braku mydła i refleksyjnym milczeniem niedziałających suszarek.

Choć jak tak dalej pójdzie, to niewielu będzie w stanie sobie na takie doświadczenie pozwolić. Pewnie niedługo i tak korzystniej będzie skorzystać z toalety paryskiej, nawet jeśli uwzględni się koszty podróży.

To jest ASZdziennik, ale to prawda.