Inicjatywa powstała jako część celebracji Międzynarodowego Dnia Języka Ojczystego. Z tej okazji powołano grupę językowych poprawiaczy, którzy chętnie wskażą całą rzeszę ortograficznych, stylistycznych, składniowych i interpunkcyjnych błędów w twoim żałośnie jednokrotnie złożonym zdaniu, którym obrażasz nie tylko siebie, ale też swoją ojczyznę.
– Rok temu tatuowaliśmy henną, ale obleśne językowe gagatki wróciły do użycia, więc tym razem postawiliśmy na coś trwalszego – tłumaczą specjaliści. – Nic tak nie działa na człowieka, jak swąd palonego mięsa, gdy przyciskamy mu do ciała rozpalone żelazo z kalką słowa „bynajmniej” i trzema przykładami poprawnego użycia.
Edukacyjne działania grupy wspierających język purystów przynoszą natychmiastowe efekty. Nikt już nie idzie po „najmniejszej linii oporu”, era wpływów „okresu czasu” staje się znikoma, a „w każdym bądź razie” jest coraz bliżej wyginięcia.
– Wciąż zastanawiamy się, czy w ten sam sposób traktować dzieci – komentują specjaliści od poprawiania obcych ludzi na fejsbukowych grupkach. – Może w ich przypadku wystarczy wersja light, czyli cios żelaznym prętem za każdą literówkę?
Powyższe dylematy pozostają do rozpatrzenia. Tymczasem sekta purystów rośnie w siłę, a wszystko to dzięki Radzie Języka Polskiego, która dofinansowała grupę w podręczny zestaw do skaryfikacji: szablony najczęściej błędnie zapisywanych słów, tonę żelaza, kęsy metalu i sto kamiennych pieców.
Jak zapewniają poprawiacze, zależy im tylko i wyłącznie na wyplenieniu błędów z mowy ojczystej.
– A jak komuś zabraknie miejsca na blizny, to odetniemy mu język – tłumaczą. – Dla jego własnego dobra.
To jest ASZdziennik. Wszystkie cytaty i wydarzenia zostały zmyślone.