Andrzej Zbraniecki/East News
Reklama.

Podczas alarmu przeciwpożarowego goście Wodnego Parku, zamiast ewakuować się, musieli czekać w kolejce, by rozliczyć swoje bilety wstępu. Według świadków ewakuacja przebiegała w chaotyczny i mało zorganizowany sposób, ale sprawdzanie biletów podczas ewakuacji przebiegało bardzo sprawnie. Alarm okazał się fałszywy i wynikał z awarii systemu przeciwpożarowego. Nie mamy informacji, czy odzyskano wszystkie opaski–bilety. Gdy jeden z gości otworzył drzwi ewakuacyjne (by przyspieszyć ewakuację), spotkało się to ze zdecydowaną reakcją ze strony pracowników. Zamknęli oni DRZWI EWAKUACYJNE podczas EWAKUACJI i przypomnieli klientom, że mają przecież nierozliczone opaski. – Jestem wielką fanką serialu „The Office” i w końcu poczułam się jak bohaterka jednego z odcinków – mówi Pamela Hallbert, gościni basenu. – Rzeczywiście w Parku Wodnym Tychy można znaleźć unikatowe atrakcje! Włodarze Parku Wodnego tłumaczą, że opaski były potrzebne do ustalenia, ile jeszcze osób przebywa na terenie obiektu. I nie ma KOMPLETNIE NIC WSPÓLNEGO Z TYM, ŻE CHCIELI ZAROBIĆ PIENIĄDZE. Wierzymy.

Z nieznanych powodów możliwość komentowania postu została wyłączona. To ASZdziennik, ale NIECODZIENNY alarm przeciwpożarowy w Tychach to prawda.