logo
Fot. 123rf.com, Twitter/lukaszmejza
Reklama.

Grupa naukowców zbadała poziom stresu prawicowców na wzmiankę o chrząszczach. Okazało się, że masowy ubój krów nijak się ma do prawdziwie przerażającego zjawiska – sześcionogich owadów skrytoskrzydłych.

Z raportu wynika, że najbardziej niepokojącym polskim zdaniem jest: „W Szczebrzeszynie chrząszcz brzmi w trzcinie”.

Cierpiącego na dostrzeżone przez naukowców schorzenie można rozpoznać po przymusie publikowania tweetów o chrząszczach w desperackiej próbie oswojenia ich:

– Wystarczy, że gdzieś pojawi się słowo „chrząszcz”, a poziom kortyzolu we krwi prawicowców gwałtownie rośnie – zauważają naukowcy. – Prawdopodobnie odpowiada za to specyficzne brzmienie słowa, które przypomina dźwięk miażdżenia owadów zębami.

Specjaliści odkryli ciekawą zależność: podobnie lękowe reakcje wywołują wzmianki o Rafale Trzaskowskim.

– Nazwisko „Trzaskowski” zawiera podobnie przerażający zbitek spółgłosek. Nie pomaga fakt, że jego ciemne i sztywne włosy przypominają chitynowy pancerz.

Wobec grasujących po sieci wieści o mące ze świerszczy część prawicowych mięsożerców zebrała się na kontrowersyjne działania. Nazwali świerszcze chrząszczami i postanowili dalej spożywać mięso. A to wszystko na złość osobom, które mają to gdzieś.

To jest ASZdziennik. Wszystkie cytaty i wydarzenia, poza tweetami, zostały zmyślone.